Łukasz Kuczera: Rosjanie nie dorośli do Formuły 1. Nikt nie będzie płakać za SMP (komentarz)

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Siergiej Sirotkin za kierownicą Williamsa
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Siergiej Sirotkin za kierownicą Williamsa
zdjęcie autora artykułu

Powrót Roberta Kubicy do Formuły 1 sprawił, że na dalszy plan zszedł sposób, w jaki z Williamsem żegna się SMP Racing. Jest on fatalny i po raz kolejny pokazuje, że Rosjanie nie dorośli do standardów królowej motorsportu.

Gdy w czwartek ogłaszano kontrakt Roberta Kubicy z Williamsem, na reakcję Rosjan nie trzeba było długo czekać. W sieci pojawił się komunikat SMP Racing, z którego mogliśmy się dowiedzieć, że właściwie to oni rezygnują ze współpracy z brytyjską ekipą, a nie ona z nimi. Propaganda czystej postaci. Nie dziwi, że Boris Rotenberg, właściciel SMP Bank i główny darczyńca SMP Racing, jest bliskim przyjacielem Władimira Putina.

Rozumiem, że Rosjanie mogą czuć się rozgoryczeni. W końcu na początku roku organizowali u siebie w Moskwie w konferencję prasową, na której Paddy Lowe czy Mike O'Driscoll z Williamsa zapowiadali wieloletnią współpracę z SMP Racing. Wokół Siergieja Sirotkina miała być budowana przyszłość zespołu z Grove. To wszystko prysło po niecałych dwunastu miesiącach niczym bańka mydlana.

- Podjęliśmy decyzję, aby nie kontynuować udziału w mistrzostwach świata w ramach wspólnego projektu z Williamsem. Byliśmy niemile zaskoczeni osiągami samochodu i poziomem ekipy - czytamy w komunikacie Rotenberga.

A gdyby tak odwrócić role? Czy Williams był zadowolony z Sirotkina? Łatwo machać szabelką, zrzucać winę na Williamsa i ich niekonkurencyjny samochód. Tyle, że 23-latek z Moskwy miał przyszłość w swoich rękach. Doskonale wiemy, że w jego kontrakcie znajdowały się zapisy, które gwarantowały mu przedłużenie umowy. Wystarczyło, aby na pewnym etapie sezonu miał w połowie tyle punktów, co Lance Stroll. Stety niestety, Sirotkin nie zrealizował tego zadania. I pretensje może mieć wyłącznie do siebie.

ZOBACZ WIDEO: Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacja

Williams ma w tym roku słaby samochód, ale nawet w takich warunkach ma się co najmniej jednego rywala do pokonania. Zespołowego partnera, który dysponuje identyczną maszyną. Sirotkin poległ z kretesem w rywalizacji ze Strollem, który przecież nie jest najlepszym kierowcą w stawce Formuły 1. O tym Rosjanie w swoim komunikacie zapominają. Tyle, że lepiej o tym nie wspominać, bo nie pasuje to do ich mocarstwowych zapędów.

Rosjanie zamiast uderzyć się w pierś, postanowili zaatakować. Mają do tego prawo, ale też wystawiają sobie opinię w padoku i to niezbyt korzystną. Już w przeszłości pewni sponsorzy Sirotkina nie wpłacili obiecanych środków Sauberowi, w tym roku z przelewami do Williamsa też było różnie, Nikita Mazepin nie potrafi się pogodzić z przegraną walką o Force India i skierował sprawę do sądu, a marzenia Artioma Markiełowa o startach w F1 skończyły się w momencie, gdy jego ojciec Walerij trafił do więzienia.

To nie jest tak, że SMP Racing sparzył się na Williamsie i F1. Prędzej, to królowa motorsportu po raz kolejny dostała argument za tym, że Rosjanie nie dorośli do jej standardów.

I najważniejsze w tym wszystkim. Porównajmy sobie zachowanie SMP Racing a Roberta Kubicy. Polak przed rokiem został wystawiony do wiatru na ostatniej prostej, właśnie przez rosyjskie pieniądze. Czy wówczas odpowiedział jakimś ostrym komunikatem? Nie. Z pokorą przyjął rolę kierowcy rezerwowego, zaczął ciężko pracować w fabryce i to doprowadziło go do miejsca, w którym jest teraz, czyli kontraktu na sezon 2019. Co robią Rosjanie? Obrażają się i zabierają zabawki. A przecież mogli powalczyć o rolę rezerwowego dla Sirotkina. Bo ten sezon pokazał, że kierowca z Moskwy ciągle ma przed sobą sporo nauki, aby być na poziomie F1...

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: