Łukasz Kuczera: Kubica wraca na własnych zasadach. Cieszmy się, że teraz (komentarz)

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica

Stało się. Robert Kubica wrócił do ścigania w Formule 1. To coś, co jeszcze kilka miesięcy wydawało się nie do pomyślenia. Bogatsi o doświadczenia sprzed roku, cieszmy się, że dochodzi do niego akurat w tym momencie.

Na początku roku wielu Polaków psioczyło na Williamsa, który w ostatniej chwili wykiwał Roberta Kubicę i pozostawił go na lodzie. Kierowca z Krakowa musiał się zadowolić pozycją rezerwowego, bo szefowie w fabryce w Grove wybrali pieniądze Siergieja Sirotkina. Zimą ubiegłego roku wydawało się, że w ten smutny sposób kończy się historia Kubicy. Bo skoro Williams nie dał mu szansy, to nikt inny mu nie da. Bo będzie coraz starszy.

Życie pokazało jak bardzo byliśmy w błędzie. Właściwie, to nawet musimy dziękować za to, że Williams przed rokiem odrzucił Kubicę. Tak naprawdę to pokazało Brytyjczykom jak bardzo go potrzebowali. W tym roku ekipa stworzyła nie najlepszy samochód i gdyby dostał go Kubica, pewnie wyniki byłyby ciut lepsze niż w przypadku Sirotkina. Jednak i tak słyszelibyśmy, że Polak najlepsze lata ma już za sobą, że być może trzeba się pożegnać po roku współpracy.

Sytuacja jest jednak zgoła inna. Podczas gdy Sirotkin szorował po dnie Formuły 1, w Grove z każdym dniem zdawali sobie sprawę z popełnionego błędu. Szczególnie, gdy Kubica w trakcie testów czy w symulatorze kręcił lepsze czasy od Rosjanina. Dzięki temu Williams wiedział, że nie może powtórzyć błędu sprzed roku. Nie może postawić na dwóch żółtodziobów za kierownicą. A szczególnie na takich, którzy mają pieniądze, niekoniecznie talent.

Kubica wrócił na własnych zasadach. Bogatszy o doświadczenia sprzed roku, do końca rozgrywał Williamsa. Najbliżsi kierowcy wiedzieli jak bardzo marzy o ponownym ściganiu się w F1, ale oficjalna wersja w wywiadach był inna. On powtarzał, że szuka satysfakcji, gdzieś w tle pojawiała się propozycja Ferrari. Nie mam wątpliwości, że gdyby nie sytuacja z ubiegłej zimy, to Williams ponownie zwlekałby z decyzją do samego końca. Licząc chociażby na to, że Esteban Ocon w ostatniej chwili znajdzie jakiś pakiet sponsorski.

Cieszmy się, że do powrotu nie doszło przed rokiem, bo widzielibyśmy Kubicę gdzieś na tyłach F1. A tak, mamy nadzieję, że sezon 2019 będzie lepszy. I dla Williamsa, i dla Polaka. Tym bardziej, że zespół wie jakie błędy popełnił przy konstrukcji modelu FW41. Ma teraz też do dyspozycji kierowcę, który zasłynął z niezwykłych umiejętności, jeśli chodzi o rozwój maszyny. To coś, czego Williams potrzebuje w tej chwili jak powietrza.

Łukasz Kuczera 

ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty

Komentarze (3)
avatar
Giroud
22.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Niesamowite. To naprawdę się zdarzyło. Nie mogę się doczekać początku sezonu. Chociażby ze względu na ciekawość jego formy. Mam nadzieję że pokaże klasę. Módlmy się aby Williams dał mu dobry sa Czytaj całość
avatar
semen66
22.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Oficjalne potwierdzenie świetnej wiadomości ! Oby tylko przyszłoroczna "furmanka" została zbudowana w odpowiedni sposób taki który pozwoli Robertowi na walkę z przeciwnikami.