W trakcie przerwy wakacyjnej wydawać się mogło, że Sebastian Vettel ruszy w pogoń za Lewisem Hamiltonem. Nie brakowało bowiem opinii, że Ferrari dysponuje znacznie lepszym samochodem niż Mercedes. Tymczasem ostatnie wyścigi są nieudane dla 31-latka. Niemiec popełnił szereg błędów i po Grand Prix Japonii traci już 67 punktów do swojego głównego rywala.
Hamilton nie ukrywa, że jest zaskoczony takim obrotem spraw. - Do połowy sezonu Ferrari było bardzo mocne. Potem mieliśmy Monzę i Singapur, gdzie też mieli dość dobre tempo. Tak naprawdę jednak w Singapurze wszystko zaczęło się obracać przeciwko nim - stwierdził kierowca Mercedesa.
Brytyjczyk podkreślił, że nie zagłębia się w problemy włoskiego zespołu. - Na pewno nie spodziewałem się takiego spadku formy w ich wykonaniu. Nie notują już takich występów jak przedtem. To dla mnie zagadka, na którą nie mam odpowiedzi. Nie jest to coś na czym się skupiam. Jestem pewny, że Sebastian mógłby coś więcej powiedzieć o tych problemach. My jako Mercedes koncentrujemy się na sobie i staramy się wycisnąć maksimum z naszego samochodu - dodał 33-latek.
Ostatnie tygodnie w F1 mijają pod znakiem błędów Vettela. Kierowca rozbił się na prowadzeniu w Grand Prix Niemiec. We Włoszech pomiędzy głównymi kandydatami do tytułu doszło do kontaktu, co zakończyło się wykręceniem "bączka" przez Niemca. Z kolei w ostatnim Grand Prix Japonii reprezentant Ferrari zderzył się z Maxem Verstappenem.
Potknięcia Vettela w pełni wykorzystał Hamilton, który ma serię czterech zwycięstw z rzędu w F1. - My stawiamy sobie bardzo ambitne cele. Również w trakcie przerwy wakacyjnej nasze ambicje pozostały na takim samym poziomie. Chcieliśmy być jeszcze mocniejsi, choć nie zawsze to się udawało - podsumował Hamilton.
ZOBACZ WIDEO Szalony Rajd Polski. Losy tytułu rozstrzygnęły się na mecie ostatniego odcinka