Praca w Williamsie wyzwaniem dla Paddy'ego Lowe'a. "To najtrudniejszy okres w mojej karierze"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Paddy Lowe
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Paddy Lowe

Paddy Lowe odnosił sukcesy w Formule 1 z McLarenem i Mercedesem. W Williamsie otrzymał kierownicze stanowisko, ale póki co praca w ekipie z Grove jest dla niego drogą przez mękę. - To dla mnie nowe doświadczenie - powiedział Brytyjczyk.

W tym artykule dowiesz się o:

W zeszłym roku Paddy Lowe rozpoczął pracę w Williamsie na stanowisku dyrektora technicznego. Dla Brytyjczyka był to powrót do pracy w Grove, bo na początku lat 90. jako jeden z inżynierów odegrał kluczową rolę przy modelach FW14B oraz FW15C. Za kierownicą tych pojazdów po tytuły mistrzowskie w F1 sięgali Nigel Mansell i Alain Prost.

W minionej kampanii Lowe nie miał dużego wpływu na samochód Williamsa, bo dołączył do zespołu, gdy prace nad modelem FW40 były wysoce rozwinięte. Dopiero tegoroczna konstrukcja, FW41, jest w pełni jego dzieckiem. Tyle, że Brytyjczycy zajmują obecnie ostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Nowy samochód okazał się bowiem mało konkurencyjny i nie pozwala kierowcom regularnie walczyć o punkty.

- Pod wieloma względami to dla mnie najtrudniejszy okres w karierze. Na wielu poziomach pojawiły się różne misje do wykonania. Problemy Williamsa to nowe wyzwanie. Dotychczas w swojej karierze miałem to szczęście, że nie pracowałem w zespołach, które odstawały pod względem wydajności. Zawsze byliśmy w czołówce. W pierwszej dziesiątce, na samym przodzie, na końcu pierwszej dziesiątki, ale nigdy na samym końcu - powiedział Lowe, który odnosił też sukcesy w McLarenie i Mercedesie.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: odpadł z mundialu, poleciał na Bahamy i oświadczył się pięknej blondynce

Brytyjczyk nie zamierza się jednak poddawać i wierzy, że wkrótce Williams odzyska dawny blask. - To nowe doświadczenie wymaga mnóstwa pracy, by wrócić do miejsca, w którym chcemy być. To tworzy kolejne misje. Uczę się cały czas. Pewne rzeczy robisz dobrze. Inne, gdybym spojrzał w przeszłość, zrobiłbym inaczej. Taka jest natura życia. Stawiać czoła wyzwaniom i wyciągać z nich konsekwencje. Zostaje mieć nadzieje, że to doświadczenie poskutkuje wykonaniem lepszej pracy w późniejszym okresie - dodał Lowe.

Dla dyrektora technicznego Williamsa fatalny był ostatni weekend, gdy Lance Stroll i Siergiej Sirotkin musieli ruszać do domowego wyścigu na Silverstone z pit-lane. To efekt problemów z nowymi częściami w modelu FW41, które prowadziły do utraty docisku.

- To był trudny weekend. W zespole nie mamy zbyt wielu ludzi, którzy kiedykolwiek startowaliby z dwoma samochodami z pit-lane. To nie jest najlepsze rozwiązanie. To było nowe doświadczenie i mam nadzieję, że nie będziemy musieli tego powtarzać. W wyścigu nie pokazaliśmy dobrego tempa, ale nasze samochody są w dobrym stanie. Niektóre zespoły nie poradziły sobie tak dobrze z zarządzaniem tego wyścigu. My wydobyliśmy wszystko, co mogliśmy z naszych maszyn - podsumował Lowe.

Komentarze (0)