Sezon 2018 miał być przełomowy dla dwóch brytyjskich zespołów - Williamsa i McLarena. Ekipa z Grove postawiła na nową koncepcję aerodynamiczną podczas budowy modelu FW41, co miało zaprocentować lepszymi wynikami. Z kolei team z Woking zmienił dostawcę silników i dzięki Renault miał wrócić na czoło Formuły 1. Stało się jednak inaczej.
O ile o problemach Williamsa mówiło się już od przedsezonowych testów w Barcelonie, o tyle gorszy okres McLarena to kwestia ostatnich tygodni. - Oba zespoły potrzebują drastycznych zmian - twierdzi Jolyon Palmer, były kierowca F1, a obecnie ekspert "BBC".
Brytyjczyk uważa, że Williamsowi bardzo trudno będzie pokonać gorszy okres, bo zespół popełnił zbyt wiele błędów. - Jest daleko za rywalami i nie ma budżetu, kierowców i samochodu. W ciągu ostatnich kilku lat zrezygnowali z określonego pakietu silnika i podwozia. Nie zapominajmy przecież, że przed czterema laty Williams miał pierwszy rząd startowy w Austrii. Zajmował trzecie miejsca w klasyfikacji konstruktorów w latach 2014-2015 - ocenił były zawodnik Renault.
Zdaniem Palmera, Siergiej Sirotkin i Lance Stroll nie są kierowcami z odpowiednimi umiejętnościami, by sprostać wymaganiom Williamsa. - Zespół nie ma pieniędzy i jakoś próbuje uporać się z sytuacją, więc kontraktuje takich a nie innych kierowców. Niekoniecznie bazując na ich talencie i umiejętnościach - dodał brytyjski kierowca.
Inaczej wygląda sytuacja w McLarenie, który może liczyć na Fernando Alonso. Ostatnie problemy zespołu sprawiły jednak, że z rolą dyrektora wyścigowego pożegnał się Eric Boullier. - McLaren to inny przypadek. Od jakiegoś czasu spadają w dół. Znaleźli się w takiej negatywnej spirali i próbują zdiagnozować własne problemy, a te są dość poważne. Jeśli uda im się je rozwiązać, to mają środki, by wrócić do roli czołowego zespołu ze środka stawki - podsumował Palmer.
ZOBACZ WIDEO F1: testy Kubicy z Renault. "To był najpiękniejszy moment w moim życiu"