Łukasz Kuczera: Williams jak Titanic. Okręt nabiera wody (komentarz)

Newspix / Paddy Lowe z pracownikami Williamsa
Newspix / Paddy Lowe z pracownikami Williamsa

Z Williamsa odeszli już Ed Wood i Dirk de Beer, a w kolejce czekają kolejne osoby. Zespół z Grove zaczyna przypominać Titanica, który zderzył się z górą lodową i nabiera wody.

W tym artykule dowiesz się o:

Historię Titanica zna chyba każdy. Wspaniały transatlantyk, który został zbudowany na początku XX w. Pochłonął on ogromne środki, był najnowocześniejszym statkiem w tamtym okresie i miał być niezatapialny. Pech chciał, że już podczas pierwszego rejsu zderzył się z górą lodową i poszedł na dno.

I podobnie jest z modelem FW41 zbudowanym przez Williamsa na sezon 2018. Miał on być przełomowy dla brytyjskiej ekipy. Do jego zbudowania zaproszono nowe osoby, ściągnięto inżynierów z doświadczeniem w innych zespołach. Nowa strategia aerodynamiczna miała przynieść wymierne korzyści, a skończyło się wielką klapą. Obecnie Brytyjczycy zajmują ostatnie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, samochód ma opinię nienadającego się do jazdy. Jeśli Williams zakończy sezon na innej pozycji niż ostatnia, to będzie to spore zaskoczenie.

Dodając do tego problemy finansowe Williamsa, który po zakończeniu obecnego sezonu straci sponsora tytularnego, porównania do Titanica stają się oczywiste. Dla brytyjskiej ekipy sezon 2018 okazał się górą lodową, po zderzeniu z którą zespół, niczym okręt, nabiera wody.

Pierwsi pracownicy zaczęli już opuszczać pokład. Ed Wood przez wiele lat odpowiadał za projekty samochodów z Grove, a teraz nie ma go już w zespole. Ledwie rok w Williamsie wytrzymał Dirk de Beer, który w przeszłości pracował na rzecz Ferrari czy Saubera. Według nieoficjalnych informacji, na tym nie koniec. Nad odejściem z Williamsa zastanawiają się kolejne osoby, ich nazwiska być może wkrótce wypłyną do opinii publicznej.

Ktoś może powiedzieć, że to normalne. Skoro Williams przygotował tak kiepski samochód na ten rok, to kwestią czasu było znalezienie winnych i zakończenie z nimi współpracy. Reorganizacja ekipy może jej wyjść tylko na dobre. Tyle, że według oficjalnych informacji, to Wood i de Beer odeszli z pracy. Nie zostali wyrzuceni. Co więcej, oni wykonywali jedynie polecenia szefa zespołu technicznego Paddy'ego Lowe'a. Tymczasem Brytyjczyk trwa na swoim dyrektorskim stanowisku. W kolejnych wypowiedziach Lowe przekonuje, że zespół znalazł przyczyny problemów z modelem FW41 i wszyscy w fabryce pracują nad ich rozwiązaniem.

Tak jak na Titanicu orkiestra śpiewała do końca, tak Paddy Lowe i Claire Williams zdają się być osobami, które nie opuszczą okrętu. Nawet jeśli przyjdzie im zamknąć zespół, czego kilkukrotnie już nie wykluczała szefowa ekipy w kontekście nowych regulacji, jakie mają wejść w F1 po sezonie 2020. Williams ma nadzieję, że statek będzie nabierać wody powoli, że nie opadnie na dno przed nowym rozdaniem finansowym w królowej motorsportu. Dla Brytyjki, przynajmniej w tym momencie, to jedyny sposób na przetrwanie w F1.

Perspektywy dla Williamsa nie są optymistyczne. Gorsza pozycja w tym sezonie skutkować będzie mniejszymi premiami finansowymi. Trudno będzie też sięgnąć po kierowców z czołówki, bo nikt nie chce ścigać się niezbyt konkurencyjnym samochodem. Brytyjczycy doprowadzili się do sytuacji, w której są podpięci pod kroplówkę finansową podaną przez sponsorów Lance'a Strolla i Siergieja Sirotkina - określanych mianem "pay-driverów". Odłączenie od tej pomocy może zakończyć się fatalnie.

I tak jak w piosence "Zostawcie Titanica" śpiewał zespół Lady Pank, "oni w tańcu śnią, niezatapialnie śnią", tak w Williamsie zdają się śnić o powrocie do czołówki F1. Wybudzenie, jeśli w ogóle do niego dojdzie, może okazać się niezwykle bolesne.

Łukasz Kuczera

ZOBACZ WIDEO Milik uspokoił kibiców. Jeszcze niedawno nie był gotowy na grę przez 90 minut

Źródło artykułu: