Tegoroczne zmagania w Formule 1 miały być przełomowe dla McLarena, który zakończył nieudany związek z Hondą i postawił na silniki Renault. Brytyjczycy wierzyli, że nowy partner technologiczny pomoże im w walce o zwycięstwa w królowej motorsportu. Tymczasem obecnie ekipa z Woking zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów.
Kiepskie wejście w nowy sezon sprawiło, że pracę w McLarenie stracił już Tim Goss, który pełnił funkcję szefa ds. technicznych. W padoku pojawiły się też sugestie, że zespół powinien rozważyć zakończenie współpracy z Ericem Boullier. Dyrektor wyścigowy McLarena zapewnia jednak, że jest odpowiednią osobą na stanowisku i wyciągnie ekipę z kryzysu.
- Wierzę w to, że możemy wrócić na szczyt. W przeszłości udało mi się przywrócić do życia i zrestrukturyzować kilka zespołów. Odnosiłem z nimi zwycięstwa we wszystkich kategoriach wyścigowych. Znam się na swojej pracy. Musimy się tylko upewnić, że to samo jesteśmy w stanie wykonać w McLarenie - powiedział.
Francuz podkreślił, że mimo słabszych rezultatów w ostatnich wyścigów, jego wiara w zespół jest niezachwiana. - Wierzę w ludzi, których mamy na pokładzie. Wierzę w naszych menedżerów. Zawsze oczekuje się silnego przywództwa w takich sytuacjach, ale trzeba też być elastycznym. Może to lanie wody, ale musimy się zająć swoimi problemami. Wiemy, co musimy zrobić. Trzeba poprawić naszą niezawodność i wydajność. Mamy w stawce inne zespoły z takimi samymi silnikami, więc są one dla nas dobrym wyznacznikiem. Zrobiliśmy jeden krok, ale przed nami wciąż długa droga - zakończył Boullier.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców, odc. 2