Toro Rosso w przyszłym sezonie Formuły 1 może zmienić kompletnie swój skład w porównaniu do początku obecnej kampanii. Po GP Japonii z zespołem żegna się Carlos Sainz jr., który dokończy sezon w Renault, gdzie będzie jeździł również w 2018 roku. W jego miejsce wróci prawdopodobnie Daniił Kwiat.
Kwiat stracił posadę w zespole przed GP Malezji, gdy Red Bull potwierdził oficjalnie awans Pierre'a Gasly'ego z pozycji rezerwowego. Francuz ma za sobą całkiem udane dwa występy na torach Sepang i Suzuka i niemal na pewno znajdzie się w składzie na kolejny rok.
Inaczej rzecz ma się ze wspomnianym Kwiatem. Wydaje się, że Rosjanin otrzyma do końca roku ostatnią szansę na pozostanie w Formule 1. Jeśli nie poprawi się znacząco, Toro Rosso może zatrudnić innego kierowcę na sezon 2018. Choć i tu brakuje oczywistego kandydata.
Spekulowano, że dojdzie do dość sensacyjnego transferu Pascala Wehrleina. Protegowany Mercedesa prawdopodobnie straci miejsce w Sauberze i będzie musiał szukać posady w innym zespole. W Williamsie na drodze do jego zatrudnienia staje jednak zbyt młody wiek. W Toro Rosso jest to zaś cechą pożądaną.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Wolski: Chcę pokazać, że wykorzystałem szansę
Zespół od lat wychowujący młodych kierowców, nie ma jednak w planach zatrudniać zawodnika związanego z Mercedesem. - Wehrleina nie ma na naszej liście - zapowiedział Helmut Marko. Dopytany o to kto zatem może trafić do Toro Rosso, odparł: - Być może zgotujemy wam niespodziankę.
W kontekście Toro Rosso nie padały do tej pory żadne sensowne propozycje. Sugestie o tym, że przez juniorski zespół Red Bulla do F1 spróbuje wrócić chociażby Robert Kubica odrzucono natychmiast. Na horyzoncie brakuje też nowych młodych utalentowanych kierowców programu Red Bulla.