Formuła 1 jest światem, gdzie sport miesza się z wielkimi pieniędzmi. Dlatego nie zawsze o obsadzie miejsc w zespołach decydują czyste umiejętności i talent. Coraz popularniejsze i groźniejsze dla F1 są występy pay-driverów, którzy znajdują się na listach startowych wyłącznie ze względu na wsparcie sponsorów.
Dla F1 ważne są też kwestie geopolityczne. Wyścigi królowej motorsportu od dawna są produktem globalnym, dlatego niepożądana jest sytuacja, w której większość kierowców pochodzi z Europy. Oznacza to brak zainteresowania Formułą 1 w innych częściach świata, co skutkuje spadkiem oglądalności i mniejszymi zyskami z praw telewizyjnych. Dość powiedzieć, że w tym roku aż 16 z 20 zawodników to Europejczycy. Z tego grona wyłamują się jedynie Australijczyk Daniel Ricciardo, Brazylijczyk Felipe Massa, Kanadyjczyk Lance Stroll oraz Meksykanin Sergio Perez.
W przyszłym roku może być jeszcze gorzej, jeśli spełni się marzenie polskich kibiców i dojdzie do powrotu Roberta Kubicy do F1. Jedyną opcją Polaka jest Williams, a to będzie automatycznie oznaczać koniec kariery Felipe Massy. Byłaby to sytuacja, której w Formule 1 nie mieliśmy od dawna. Po raz ostatni w królowej motorsportu zabrakło Brazylijczyka w roku 1969. Tymczasem jest to ogromny rynek zbytu dla wielu firm. W kraju kawy mieszka ok. 207 mln ludzi, co nijak ma się z ludnością Polski.
Dlatego też dziennikarze Victor Martins z brazylijskiego "Grande Premio" oraz Oliver Ferret z francuskiego "NextGen Auto", z którymi mieliśmy okazję rozmawiać, zwracają uwagę na fakt, że szefom Liberty Media może zależeć na zatrzymaniu Massy w F1. Jak to się robi, pokazał przed trzema laty Bernie Ecclestone. To właśnie Brytyjczyk, który do niedawna rządził Formułą 1, załatwił brazylijskiemu kierowcy kontrakt w Williamsie, gdy z jego usług zrezygnowało Ferrari. Gdyby nie interwencja Ecclestone'a, koniec kariery Massy nastąpiłby znacznie wcześniej.
ZOBACZ WIDEO Wielki szok na Santiago Bernabeu. Zobacz skrót meczu Real - Betis [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Jeśli Felipe przyniósłby ze sobą jakichś sponsorów, to sytuacja ulegnie zmianie i może znajdzie się dla niego zespół na rok 2014. Gospodarka w Brazylii ma się dobrze i stać ją na to, aby zainwestować w brazylijskiego kierowcę. Staram się pomagać Felipe jak mogę, ale nie jest łatwo - mówił Ecclestone pod koniec 2013 roku.
Wtedy z pomocą ruszył brazylijski gigant paliwowy, Petrobras. Podpisał on trzyletni kontrakt z Williamsem i stał się jednym z głównych sponsorów ekipy z Grove. Umowa wygasła przed sezonem 2017 i nie została przedłużona, bo 36-latek miał zakończyć karierę. Brytyjczycy nie przejęli się jednak tym faktem, bo w tym roku pieniądze do budżetu wpłacił im za to Lawrence Stroll, który wspiera karierę syna Lance'a.
Williams chce jednak powrócić do czołówki F1, a z Massą najprawdopodobniej nie będzie to możliwe. Brazylijczyk daleki jest od szczytu formy, który osiągnął w latach 2007-2008. 36-latek nie wspiera też wystarczająco inżynierów z Grove w kwestii prac nad rozwojem samochodu, o co zastrzeżenia ma dyrektor techniczny Paddy Lowe. Gdyby to Brytyjczyk decydował o obsadzie miejsc w zespole, Massę czekałaby ponowna emerytura. Tyle, że wpływ na szefów Williamsa mogą mieć inne czynniki, niekoniecznie te czysto sportowe.