Elastyczne przednie i tylne skrzydła od miesięcy ponownie wywołują poważną debatę w Formule 1. Wszystko za sprawą McLarena, którego jeden z elementów daje stajni z Woking wyraźną przewagę na prostych, podczas gdy jest w pełni legalny w trakcie testów statycznych, gdy samochód stoi w alei serwisowej.
Dlatego FIA począwszy od GP Chin zaostrzyła zasady dotyczące testów przedniego i tylnego skrzydła w bolidach F1. Dodatkowo maszyny od pewnego czasu wyposażone są w mini-kamery bezprzewodowe, które mają za zadanie monitorować zachowanie wspomnianych elementów w trakcie jazdy.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
Zespoły F1 mają obowiązek dostarczyć sędziom nagrania zarejestrowane przez kamery w trakcie godziny od zakończenia sesji. Tymczasem Williams tego nie zrobił. Stajnia z Grove nie zabrała jak dotąd głosu w tej sprawie, więc nie wiadomo, czy Brytyjczycy spóźnili się z dostarczeniem filmów FIA, czy też nie zrobili tego w ogóle.
Niewywiązanie się z obowiązku dostarczenia nagrań sędziom stanowi poważne naruszenie regulaminu F1, dlatego Williamsowi grożą surowe konsekwencje - z dyskwalifikacją w kwalifikacjach do sprintu w GP Chin. Byłby to cios dla Brytyjczyków, bo Alexander Albon zajął w "czasówce" dziewiąte miejsce, a Carlos Sainz był trzynasty.
Przewinienie z piątkowego treningu nie powinno mieć przełożenia na postawę ekipy w sobotnich kwalifikacjach do wyścigu o GP Chin, ale wszystko w tym przypadku zależy od sędziów, jak i wytłumaczeń złożonych przez Williamsa.