Mercedes musiał dokonać zmiany w składzie kierowców swojego teamu Formuły 1 na rok 2025, wraz z niespodziewanym odejściem z ekipy Lewisa Hamiltona. Siedmiokrotny czempion na ostatni etap kariery przeszedł do Ferrari. Producent samochodów spod znaku trójramiennej gwiazdy najchętniej zastąpiłby go Maxem Verstappenem, który od dawna był jego obiektem westchnień, lecz urzędujący mistrz został w Red Bull Racing.
"Srebrne strzały" powierzyły wolny fotel kierowcy swojemu obiecującemu juniorowi, Andrei Kimiemu Antonellemu. Włoch ma 18 lat i zadebiutuje w królowej motorsportu. Rola lidera zespołu została powierzona 27-letniemu George'owi Russellowi. Czy zatem temat Verstappena w Mercedesie jest już definitywnie skończony? Toto Wolff nie powiedział tego wprost, ale jednocześnie nie chce rozmawiać dłużej o Holendrze. - Musimy skoncentrować się na naszym składzie kierowców - oświadczył szef Mercedesa, cytowany przez motorsport.com.
- Musimy spisać się jak najlepiej z tymi, których mamy. Nie flirtuję na boku, jeżeli dobrze mi się układa. Tyczy się to również tego roku. Tak więc w tym momencie ten temat nie jest na naszym celowniku - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak dziś jest legendą. "Wychowałem się na blokowisku"
W ostatnim czasie Verstappen jest łączony bardziej z innym zespołem - Astonem Martinem. Jego bogaty właściciel Lawrence Stroll podobno chce wyłożyć nawet miliard funtów na pensję dla mistrza. Na razie udało mu się ściągnąć z Red Bulla wybitnego konstruktora Adriana Neweya. Również za ogromne pieniądze.
To pewnie daje Verstappenowi do myślenia. Ponadto w 2026 roku nastąpią w Formule 1 spore zmiany techniczne, które mogą wymieszać układ sił w stawce. Holender musi się dobrze zastanowić, czy zostać w obecnym teamie. Na razie jednak skupia się niewątpliwie na najbliższym sezonie, w którym może czekać go trudne zadanie, by znów obronić tytuł.
Tak czy inaczej, gdyby za kulisami jeszcze pojawiła się okazja na pozyskanie obecnego mistrza, Mercedes, mimo słów Wolffa, na pewno będzie nią zainteresowany.