Od wypadku Michaela Schumachera we francuskich Alpach minęło 11 lat. Opinia publiczna przywykła już do tego, że bliscy legendy Formuły 1 nie informują o jego stanie zdrowia. W ostatnich tygodniach Niemcy żyją jednak procesem grupy, która szantażowała rodzinę "Schumiego". Dysponując zdjęciami i dokumentacją medyczną 55-latka, żądała od Corinny Schumacher 15 mln euro za milczenie.
Szantażowali rodzinę Schumachera
Proces rozpoczął się przed Sądem Rejonowym w Wuppertalu. Wśród oskarżonych znaleźli się 53-letni Markus F., były ochroniarz Schumachera, a także 53-letni ochroniarz z klubu nocnego - Yilmaz T. oraz jego 30-letni syn Daniel L. Ten ostatni miał być kluczowy w całym procederze - z zawodu jest informatykiem i miał za zadanie udostępnić dane byłego kierowcy Ferrari w dark necie.
Na ławie oskarżonych brakuje pielęgniarki Schumachera, co jest zastanawiające. To właśnie tajemnicza kobieta miała pomagać grupie w zbieraniu informacji na temat Niemca. Jej danych nie podano do wiadomości publicznej, ale rodzina "Schumiego" zna jej tożsamość. To ona decydowała o jej zatrudnieniu, aby opiekowała się sportowcem po fatalnym wypadku w Alpach.
ZOBACZ WIDEO: Brady Kurtz przebierał w ofertach. To dlatego wybrał Betard Spartę
Sprawa szantażu zaczęła się 3 czerwca 2024 roku. Tego dnia T. zadzwonił do rodziny Schumacherów z nieznanego numeru i powiedział, że posiada materiały dotyczące stanu zdrowia byłego kierowcy F1. Zażądał 15 mln euro za milczenie, w razie nieotrzymania tej kwoty materiały miały zostać udostępnione dziennikarzom, a w razie braku zainteresowania ze strony mediów - trafić miały do dark netu.
Osiem dni później L. dostarczył pocztą do rezydencji Schumacherów cztery zdjęcia, które potwierdziły autentyczność zgromadzonego materiału. Wtedy też ustalono ultimatum. Bliscy "Schumiego" otrzymali miesiąc na zebranie żądanej kwoty. Miała ona zostać przekazana w dwóch ratach przez jednego z prawników Niemca.
19 czerwca T. i L. zostali zatrzymani przez służby na parkingu w Wuppertalu. Policja zlokalizowała ich w oparciu o urząd pocztowy, z którego wysłano dokumentację Schumachera. Pierwszy z mężczyzn usłyszał zarzuty dotyczące wymuszenia i szantażu, drugi - pomocnictwa w wymuszeniu. Dwa tygodnie później funkcjonariusze weszli do mieszkania F. i zatrzymali ostatniego z członków grupy.
Problemy z pielęgniarką Schumachera
F. został zatrudniony jako ochroniarz Schumachera w 2012 roku, kilkanaście miesięcy przed fatalnym wypadkiem w Alpach. Z aktu oskarżenia wynika, że mężczyzna przekazał T. i L. dwa dyski twarde i cztery pendrive'y. Znajdowało się na nich 1500 zdjęć, 200 filmów i kopie dokumentacji medycznej siedmiokrotnego mistrza świata F1.
- F. powiedział, że pielęgniarka Schumachera potrzebuje pieniędzy. Plan był taki, aby sprzedać materiały i podzielić kasę między trzy osoby - mnie, niego i pielęgniarkę. Nie znam jej, tylko raz widziałem jej zdjęcie, to wszystko - zeznał w sądzie T.
W sądzie zeznawała też Sabine Kehm, była menedżerka Michaela Schumachera, która miała mieć wpływ na decyzję o zatrudnieniu F. - Często widywałam pielęgniarkę z F. Dużo rozmawiali, świetnie się dogadywali. Mieliśmy z nią problemy, byliśmy niezadowoleni z jej pracy i w końcu odeszła. Później ze swojego etatu zrezygnował też F. - powiedziała Kehm.
- Pracownicy i personel medyczny mieli dostęp do komputera, na którym znajdowały się wszystkie dane. Każdy z nich miał swój login i hasło. Gdyby coś wykradziono, od razu byśmy o tym wiedzieli. Dlatego Corinna Schumacher od początku podejrzewała, że to pielęgniarka za tym stoi. To mogła być tylko ona - dodała Kehm w sądzie.
Pielęgniarka, która zajmowała się Schumacherem, mieszka w Szwajcarii. Niemiecka prokuratura jak dotąd nie postawiła jej zarzutów, ale za to Szwajcarzy wszczęli dochodzenie ws. możliwego naruszenia prawa do prywatności. Sąd w Wuppertalu nie wyklucza wezwania jej na świadka.
Ochroniarz mści się na Schumacherze?
Chociaż Kehm powiedziała w sądzie, że F. sam odszedł z funkcji ochroniarza Schumachera, to zdaniem niemieckich mediów mężczyzna został zwolniony w 2020 roku. - Był z tego powodu bardzo niezadowolony. Żądał dodatkowych pieniędzy, odprawy odpowiadającej trzem miesiącom pracy. Powiedział, że jeśli nie dostanie tej gotówki, to w inny sposób trafi do rodziny Schumacherów - zeznała w sądzie Heike Puschmann, kolejna pracownica rodziny legendy F1.
F. nie zabrał dotąd głosu w głośnym procesie. Na ostatniej rozprawie przemawiał za to jego prawnik. Harald Benninghoven w swojej przemowie podkreślił, że jego klient pracował dla rodziny Schumacherów przez osiem lat (2012-2020) i był bardzo lojalny, po czym został zwolniony bez wyjaśnień i musiał zwolnić wynajmowane mieszkanie.
- Wcześniej poproszono go o digitalizację zdjęć dla Corinny. Zrobił to i zapisał pliki na dysku twardym. Pewnego dnia, wracając do mieszkania, zastał spakowane swoje rzeczy. Uznał, że zrobił to ktoś z rodziny Schumacherów, że to zemsta za wykonanie pracy ze zdjęciami, ale nikt go o to nie pytał - powiedział.
Na niekorzyść F. zeznawał za to T., który dzięki temu liczy na niższy wyrok. - Znam Markusa od dawna. Rozmawialiśmy przy kawie i powiedział, że ma materiały o Schumacherze i zapytał, co możemy z nimi zrobić. Dał mi wtedy dwa dyski twarde. Chciałem sprzedać te materiały, ale zdałem sobie sprawę, że nikt nie jest nimi zainteresowany - powiedział w sądzie 53-latek.
- Potem skontaktowałem się z rodziną Schumacherów. Mój syn pomagał mi przy e-mailach, nie miał pojęcia o szantażu. Nie wiedziałem, że to się tak potoczy. Chciałem po prostu zarobić pieniądze. Popełniłem błąd, ale to był pomysł F., aby sprzedać to wszystko za 10-15 mln euro - dodał Yilmaz T.
T. i L. przyznali się do winy. Najmłodszy z oskarżonych potwierdził, że nie miał pojęcia o tym, że uczestniczy w szantażowaniu rodziny Schumacherów. - Tata poprosił mnie o napisanie wiadomości, która będzie niemożliwa do namierzenia. Nie wiedziałem, jakie materiały są na dysku. Powiedział mi, że to coś legalnego (...). Zdradził tylko, że chodzi o kogoś sławnego, że są to zdjęcia na sprzedaż - powiedział L.
Wszystkim oskarżonym grozi do 15 lat więzienia. Przesłuchania w ramach procesu mają zakończyć się w lutym 2025 roku.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty