"Staliśmy się pośmiewiskiem". Francuzi mogą sprzedać zespół F1

Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Pierre Gasly podczas pit-stopu
Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Pierre Gasly podczas pit-stopu

Za nami już pięć wyścigów F1, a Alpine nadal nie ma punktów na koncie. Zespół, za którym stoi gigant motoryzacyjny Renault, jest wielkim rozczarowaniem. Jego fatalna dyspozycja może pchnąć Francuzów do decyzji o sprzedaży ekipy.

W tym artykule dowiesz się o:

Alpine zaczęło sezon 2024 z opinią najgorszego zespołu Formuły 1, co brzmi kuriozalnie biorąc pod uwagę, że stoi za nim Renault, a ledwie kilka miesięcy temu ponad 200 mln dolarów w stajnię z Enstone zainwestowali amerykańscy inwestorzy. Francuska ekipa od miesięcy pogrążona jest w chaosie, czego najlepszym dowodem są ciągłe zmiany na stanowisku szefa.

Tylko w ciągu kilku ostatnich sezonów zespołem zarządzali Cyril Abiteboul, Marcin Budkowski i Otmar Szafnauer, a tego ostatniego latem ubiegłego roku zastąpił Bruno Famin. Francuz miał być tymczasowym zarządcą Alpine, a lada moment minie rok od momentu, w którym powierzono mu tę rolę.

"Staliśmy się pośmiewiskiem" - napisał wprost dziennikarz Julien Biliotte we francuskim magazynie "Auto Hebdo", krytykując ostatnie poczynania zespołu. Przypomniał, że Renault ma długą historię sukcesów w F1, tymczasem od lat nie potrafi nawiązać do najlepszych okresów w swoich dziejach.

ZOBACZ WIDEO: W wyniku wypadku stracił ręce. Opowiedział, jak uporał się z dramatem

"Chcą konkurować z najlepszymi, ale nie są gotowi na wystarczające inwestycje. Alpine nawet nie osiągnęło górnej granicy limitu budżetowego, podczas gdy rywale znajdują luki w przepisach, aby wydawać więcej niż pozwala na to regulamin. Alpine chce smakować szampana, ale nie jest gotowe nawet kupić butelki" - dodał w swoim tekście Billiotte, wyliczając błędy Francuzów.

Dziennikarz zwrócił też uwagę na osobę Famina. "Jest szefem ekipy F1, ale jest też odpowiedzialny za wyścigi długodystansowe i pełni funkcję wiceprezesa w spółce-matce Alpine, która produkuje samochody drogowe. Inni szefowie zespołów są w pełni skupieni na Formule 1" - stwierdził.

Z kolei Louis Dekker z holenderskiej gazety "NOS" stwierdził, że problemem Alpine w obecnych realiach jest posiadanie dwóch fabryk. Jedna funkcjonuje w brytyjskim Enstone, druga we francuskim Viry. "To jest trudne do pogodzenia, ale przyczynili się też do tego inwestorzy. Wyłożyli więcej środków na różnego rodzaju przygody, niż na stworzenie faktycznej strategii wyścigowej" - ocenił.

Mimo wielu plotek i głośnej krytyki, Alpine po raz kolejny w ostatnim okresie zaprzecza, aby zespół był na sprzedaż. - To bardzo jasne. Nie trafimy pod młotek. Mamy prawdziwy projekt, który ma na celu rozwinięcie marki Alpine na arenie międzynarodowej. Mamy też wsparcie zarządu grupy Renault. Zostajemy w F1, choć doskonale zdajemy sobie sprawę z problemów i wyzwań - przekazał Bruno Famin w rozmowie z "L'Equipe".

Wcześniej kilka źródeł w padoku F1 twierdziło, że Renault może zdecydować o sprzedaży Alpine, ale od nowego właściciela wymagać będzie m.in. korzystania z silników francuskiego producenta. W ten sposób gigant motoryzacyjny nadal mógłby się promować przez królową motorsportu. Na dodatek zarobiłby na sprzedaży jednostek napędowych.

Czytaj także:
- Rewolucja w F1? Zespoły nie mówią "nie"
- Kłótnia o transfer Verstappena w F1. "Niech się skupi na swoim zespole"

Komentarze (0)