W najbliższy piątek minie dziesięć lat od wypadku Michaela Schumachera. Wypad na narty z bliskimi we francuskie Alpy miał fatalne konsekwencje dla siedmiokrotnego mistrza świata Formuły 1. Niemiec uderzył głową o kamień i przez sześć miesięcy znajdował się w śpiączce. Chociaż po długim czasie "Schumi" wybudził się, to jego dokładny stan zdrowia pozostaje nieznany.
Corinna Schumacher nie ujawniła dotąd, czy jej mąż jest świadomy i przytomny, co tylko potęguje zainteresowanie mediów. Zbliżająca się 10. rocznica wypadku sprawiła, że niemieccy dziennikarze starają się ustalić nowe fakty na temat wydarzeń z Alp. Stacja ARD przygotowała nawet serial dokumentalny o dramacie byłego kierowcy Ferrari.
Z kolei "Bild" ujawnił, że w ramach terapii Schumachera wsadzono do kokpitu sportowego Mercedesa i przewożono po ulicach w pobliżu w jego domu. "Spodziewano się, że mózg siedmiokrotnego mistrza świata zostanie pobudzony przez znajome dźwięki" - ustaliła redakcja niemieckiego tabloidu. Nie jest jednak jasne, czy taka stymulacja mózgu dała jakikolwiek efekt.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"
Nie jest tajemnicą, że rezydencję Schumachera nad Jeziorem Genewskim zamieniono w małe centrum medyczno-rehabilitacyjne. 54-latek wymaga całodobowej opieki. "Bild" twierdzi, że na co dzień mistrzem F1 opiekuje się 15-osobowy zespół złożony z lekarzy, masażystów i pielęgniarzy.
Aby pobudzić mózg Michaela Schumachera, zdecydowano się także na odtwarzanie mu komunikatów radiowych z jego startów w F1. W pokoju Niemca mają być też odtwarzane jego dawne wyścigi. Wielokrotny mistrz świata ogląda je wspólnie z Jeanem Todtem. Były szef Ferrari i były prezydent FIA należy do wąskiego grona osób, które mogą odwiedzać "Schumiego".
- Jego życie jest teraz inne, a ja mam zaszczyt dzielić z nim wspólne chwile. Niestety, los doświadczył go przed dziesięcioma laty i nie jest już Michaelem, którego znaliśmy z czasów F1 - powiedział Todt w niedawnej rozmowie z "L'Equipe".
Niemieccy kibice czekają teraz na premierę serialu o Schumacherze, do której ma dojść w piątek (29 grudnia 2023 roku). Pracujący przy dokumencie dziennikarz Jens Gideon ujawnił niedawno, że w dniu feralnego wypadku w Alpach było mało śniegu i warunki nie nadawały się do jazdy. Legenda F1 miała tego świadomość, a mimo to zdecydowała się na wyprawę w góry.
Czytaj także:
- Kontrowersyjna współpraca w F1. Rosną wątpliwości
- Szykuje się szalony okres w F1. Hitowe transfery kwestią czasu