Liam Lawson w połowie sezonu 2023 dość niespodziewanie dostał szansę od losu. Wszystko za sprawą kontuzji Daniela Ricciardo, który złamał rękę przy okazji treningu przed GP Holandii. Jako że rekonwalescencja Australijczyka przedłużyła się, ostatecznie Lawson wystąpił łącznie w aż pięciu wyścigach Formuły 1. Pokazał się w nich z bardzo dobrej strony.
W pewnym momencie Nowozelandczyk był wymieniany jako kandydat do regularnej jazdy w Alpha Tauri w sezonie 2024. Młody kierowca musiał obejść się smakiem, bo zespół z Faenzy postanowił przedłużyć współpracę z Danielem Ricciardo i Yukim Tsunodą.
Zdaniem mediów, o wyborze Alpha Tauri zadecydowały pieniądze stojące za Tsunodą. - Szkoda, że w F1 o niektórych sprawach decydują sponsorzy. Czasem kluczowe są inne transakcje. Jeśli chodzi o same osiągi za kierownicą, to Liam powinien siedzieć w bolidzie. Powinien mieć fotel w F1 - powiedziała dziennikarka Bernie Collins ze Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: "Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował"
- Prawdopodobnie Liam powinien mieć miejsce w zespole obok Daniela. Wtedy ekipa miałaby bardzo mocny skład, złożony z młodości i doświadczenia. Można sobie wyobrazić, że zadziałałoby to na korzyść Alpha Tauri. Tak się nie stało, a szkoda - dodała Collins.
Tsunoda jest wspierany przez Hondę, która dostarcza silniki dla Alpha Tauri. Nie jest tajemnicą, że to właśnie japoński producent przyczynił się do startów Azjaty w F1. Natomiast za Lawsonem nie stoją żadni sponsorzy. Dlatego Nowozelandczyk będzie musiał pogodzić się z rolą rezerwowego w kolejnym sezonie F1.
- To, co będzie teraz bardzo interesujące, to zobaczenie, co Liam będzie w stanie zrobić w kolejnym sezonie. Musi mieć silną pozycję, aby wsiąść do tego samochodu - oceniła Collins.
Czytaj także:
- F1 znów w otwartej telewizji. W Niemczech się udało
- Będzie głośny transfer w F1? Życiowa szansa kierowcy przed 40-stką