Wojna w Izraelu budzi niepokój w padoku. F1 podjęła decyzję ws. GP Abu Zabi

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: podium GP Abu Zabi
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: podium GP Abu Zabi

Wkrótce minie miesiąc od momentu, w którym Hamas zaatakował Izrael. Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest napięta, a część zespołów F1 ma obawy, co do bezpieczeństwa podczas GP Abu Zabi. Formuła 1 właśnie zadecydowała ws. ostatniej rundy sezonu 2023.

W tym artykule dowiesz się o:

Od kilku dni w padoku Formuły 1 rozmawiało się o możliwości odwołania GP Abu Zabi (24-26 listopada). Obawy zostały spotęgowane po komunikatach brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i tamtejszego wywiadu. Ostrzegały one przed podróżami do Zjednoczonych Emiratów Arabskich w związku z "bardzo prawdopodobnymi" atakami terrorystycznymi na miejsca "odwiedzane przez cudzoziemców".

Wyścig F1 jawił się tym samym jako idealny cel dla terrorystów, bo ZEA są jednym z kilku sojuszników Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie. Amerykanie z kolei w konflikcie Hamasu z Izraelem znajdują się po stronie rządu Benjamina Netanjahu.

"Terroryści w dalszym ciągu wydają oświadczenia, w których grożą przeprowadzeniem ataków w regionie Zatoki Perskiej. Możliwe są ataki na obiekty powiązane z Zachodem, w tym osiedla mieszkaniowe, bazy wojskowe, infrastrukturę naftową i transportową, lotniska, a także zatłoczone miejsca - w tym restauracje, hotele, plaże, centra handlowe i meczety" - napisano w komunikacie Brytyjczyków.

ZOBACZ WIDEO: Dzień z mistrzem. Bartłomiej Marszałek: "To wtedy poczułem, że kocham ten sport"

Formuła 1 w czwartek poinformowała, że ryzyko odwołania GP Abu Zabi nie jest znaczące. Z ustaleń Sky Sports wynika, że szefowie F1 odbyli rozmowy, w trakcie których uspokoili przedstawicieli zespołów. Od początku szanse rezygnacji z ostatniego wyścigu F1 w sezonie 2023 nie wydawały się duże. Choćby z tego względu, że Zjednoczone Emiraty Arabskie płacą rocznie ok. 60-80 mln dolarów za obecność w kalendarzu.

W tym roku F1 odwołała już dwa wyścigi - najpierw do skutku nie doszło kwietniowe GP Chin ze względu na przedłużające się obostrzenia covidowe w tym kraju, następnie w maju zrezygnowano z GP Emilia Romagna. Runda we Włoszech nie doszła do skutku, gdyż północna i środkowa część kraju na wiosnę zmagała się z ogromnymi powodziami. Częściowo zalany został nawet tor Imola, na którym mieli rywalizować kierowcy.

Formuła 1 nie odwołała jednak GP Arabii Saudyjskiej w roku 2022, choć podczas treningu Ruch Huti dokonał ataku na instalacje naftowe należące do Saudi Aramco. Znajdowały się one ledwie kilka kilometrów od toru ulicznego w Dżuddzie. Po tych wydarzeniach kierowcy byli gotowi zbojkotować udział w zawodach, ale F1 przyparła ich do muru.

W roku 2011 odwołano natomiast GP Bahrajnu, gdy w regionie trwała tzw. Arabska Wiosna. Liczne demonstracje i protesty uliczne sprawiały, że władze nie mogły zapewnić odpowiedniego bezpieczeństwa personelowi F1.

Czytaj także:
- Perez nawet nie dostanie odszkodowania? Wszystko przez klauzulę w kontrakcie
- Sensacyjne wieści ws. Kubicy. Stworzy dream team z Vettelem?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty