W tym tygodniu Alpine pochwaliło się nawiązaniem umowy sponsorskiej z firmą AutoNation, jednym z większych dealerów samochodowych na rynku amerykańskim. Równocześnie ekipa z Enstone podkreśliła, że nowy darczyńca będzie jej głównym partnerem przy okazji nadchodzącego GP Miami (5-7 maja).
Okazuje się jednak, że transakcja pomiędzy Alpine a AutoNation to coś więcej niż zwykła transakcja sponsorska. Ujawnił to na swoim blogu dziennikarz Joe Saward. Z jego ustaleń wynika, że Amerykanie kupili 25 proc. akcji zespołu Formuły 1 i wydali na ten cel 212 mln dolarów. Równocześnie firma dała sobie możliwość zwiększenia swojego stanu posiadania do 40 proc.
Kwota transakcji pozwala oszacować, iż Alpine cały zespół wyceniło na ok. 850 mln dolarów. To suma zbliżona do tej, jaka pojawia się w padoku F1 w kontekście innych przejęć. Niedawno sugerowano bowiem, że w razie sprzedaży Alpha Tauri, potencjalny nabywca będzie musiał wyłożyć od 800 mln dolarów do nawet 1 mld dolarów.
ZOBACZ WIDEO: Bolid F1 jechał w tłum dziennikarzy! Absurdalna sytuacja w trakcie Grand Prix Azerbejdżanu
"Od dawna krążyły pogłoski, że jeden z dealerów samochodowych będzie sprzedawał pojazdy drogowe Alpine na rynku amerykańskim. AutoNation ma ponad 300 lokalizacji w Stanach Zjednoczonych, a główna siedziba firmy mieści się w Fort Lauderdale, czyli bardzo blisko Miami i Hard Rock Stadium, gdzie rozegrany zostanie najbliższy wyścig F1" - napisał Saward.
AutoNation od dawna jest mocno zaangażowane w świat wyścigów. W ostatnich latach firma sponsorowała m.in. Alexandra Rossiego. Obecnie promuje natomiast wschodzącą gwiazdę IndyCar - Kyle'a Kirkwooda.
Mike Manley, stojący na czele AutoNation, w oficjalnym komunikacie firmy nie odniósł się jednak do plotek, jakoby nabyła ona 25 proc. zespołu F1. - Cieszymy się, że możemy współpracować z Alpine, liderem w dziedzinie motorsportu. Łączy nas miłość do samochodów, prędkości i zwycięstwa - powiedział Manley.
Czytaj także:
- Rosjanin pozwał władze Wielkiej Brytanii. Jest reakcja Londynu
- Koniec z grzecznym chłopcem. Konflikt z Verstappenem jedyną szansą Pereza?