Przy okazji drugiego restartu GP Australii, w samej końcówce wyścigu, Pierre Gasly zajmował piąte miejsce w stawce. Jednak Francuz po wznowieniu rywalizacji chciał uniknąć kontaktu z Fernando Alonso i przejechał po trawie. Gdy 27-latek wracał na tor, znalazł się tuż obok Estebana Ocona i ostatecznie trafił w zespołowego partnera. Dla obu kierowców Alpine oznaczało to przedwczesny koniec wyścigu.
Wprawdzie sędziowie przerwali GP Australii czerwoną flagą po raz trzeci i zarządzili kolejny restart, to Gasly i Ocon nie mogli wziąć w nim udziału, gdyż ich bolidy zostały mocno zniszczone. Z pobocza zabrał je ciężki sprzęt i nie były one w stanie samodzielnie dojechać do alei serwisowej.
Ocon po zakończeniu zmagań nie miał pretensji do Gasly'ego, który przeprosił zespołowego partnera za spowodowanie wypadku. - To był bardzo chaotyczny restart, więc szczerze powiedziawszy, każdy inny bolid mógł doprowadzić do tego wypadku. Inne samochody też wracały na tor z pobocza, Pierre akurat był jednym z nich. Nie żywię jednak do niego urazy - powiedział Ocon w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On się nic nie zmienia. Ronaldinho nadal czaruje
26-latek był jednak bardziej krytyczny względem innych kierowców. Zdaniem Francuza, część rywali zachowała się nieodpowiedzialnie. Reprezentant Alpine ocenił ruch Nycka de Vriesa w pierwszym zakręcie jako "samobójczy", choć najprawdopodobniej chodziło mu o Yukiego Tsunodę.
To Japończyk atakował Estebana Ocona od wewnętrznej w pierwszym zakręcie, podczas gdy Nyck de Vries pozostał z tyłu i sam odpadł z rywalizacji, po tym jak w tył jego samochodu wjechał Logan Sargeant. - Moje opony były dobrze zagrzane, więc nie czułem, aby było ślisko. Za to widoczność była już gorsza - powiedział Ocon, zwracając uwagę na zachodzące słońce.
- Inni kierowcy mieli myśli samobójcze w pierwszym zakręcie. Jasne, że w tamtym miejscu można było bardzo wiele zyskać, ale niektórych chyba za bardzo poniosło - dodał kierowca Alpine.
Gasly po incydencie z Oconem trafił przed oblicze sędziów. Francuzowi groziło zawieszenie w najbliższym wyścigu F1, gdyż znajduje się on blisko maksymalnego limitu punktów karnych. Ostatecznie sędziowie odstąpili od ukarania kierowcy Alpine, dzięki czemu będzie mógł on wystąpić w GP Azerbejdżanu pod koniec kwietnia.
Czytaj także:
- Poważne naruszenie bezpieczeństwa w F1. Organizator musi się tłumaczyć
- Verstappen oskarżył Hamiltona po wyścigu. "Nie przestrzegał zasad"