Kilka dni temu portal racingnews365.com informował, że przedstawiciele Ferrari nie zostali dopuszczeni do udziału w posiedzeniu komitetu doradczego ws. silników Formuły 1. Decyzja FIA wynikała z faktu, że Włosi na czas nie zobowiązali się, co do chęci stworzenia nowej jednostki napędowej, która pojawi się w F1 w roku 2026.
Grudniowe rozmowy odbyły się zatem bez przedstawicieli Ferrari, a wzięli w nich udział za to szefowie Mercedesa, Red Bull Powertrains, Alpine, Hondy i Audi.
Ustalenia racingnews365.com potwierdził włoski "Motorsport". Z ustaleń serwisu wynika, że chociaż Ferrari ma prawo weta i mogłoby zablokować wszelkie zmiany w F1, to na razie nie chce z niego skorzystać. Szefowie zespołu z Maranello wiedzą, że jest to "opcja atomowa", która zniszczyłaby królową motorsportu od środka i miała negatywny wpływ na wizerunek dyscypliny.
O co chodzi Ferrari? Włosi nie chcą słyszeć o przywilejach dla Red Bull Racing. Zgodnie z regulaminem, nowi producenci silników mogą liczyć na specjalne traktowanie. Obejmuje ono większy budżet na rozwój jednostek napędowych szykowanych na rok 2026, a także dodatkowe godziny na hamowni. Z takiego przywileju będzie mogło skorzystać m.in. Audi, które nigdy wcześniej nie funkcjonowało w F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Ferrari nie rozumie natomiast, dlaczego Red Bull Powetrains miałby być uznawany za nowego producenta, skoro "czerwone byki" są obecne w stawce F1 z silnikiem Hondy. Japoński producent opuścił mistrzostwa po sezonie 2021, ale zbył wszelkie prawa intelektualne do swojej jednostki napędowej właśnie na rzecz ekipy z Milton Keynes. Red Bull, opracowując maszynę na rok 2026, będzie zatem bazował na silniku Hondy. Nie będzie tworzył go od zera, tak jak chociażby w przypadku Audi.
Konflikt w tej sprawie zaszedł bardzo daleko i zdaniem "Motorsportu", pomimo świąteczno-noworocznej przerwy, w ostatnich dniach odbywały się gorące negocjacje pomiędzy Ferrari a FIA. Włosi liczą na znalezienie kompromisu, który zadowoli każdą ze stron.
Za rozmowy ze strony Ferrari odpowiedzialni są prezydent John Elkann i dyrektor generalny Benedetto Vigna. Jednak 9 stycznia do Maranello wkroczy Frederic Vasseur, który zimą został nowym szefem włoskiego zespołu. Będzie to pierwsze trudne zadanie postawione przed 54-latkiem. Francuz będzie musiał się wykazać w trudnych politycznie rozmowach i doprowadzić do sukcesu Ferrari poza torem.
Czytaj także:
Wyciekły szczegóły nowego bolidu Ferrari. Włosi chcą skopiować Red Bulla
Prali brudne pieniądze poprzez sport? Sponsor Verstappena ma problemy