Ledwie kilka dni po rozpoczęciu wojny w Ukrainie FIA postanowiła zmienić zasady startów Rosjan i Białorusinów w międzynarodowych imprezach. Światowa federacja nie poszła drogą innych konkurencji i nie wprowadziła całkowitego zakazu, ale nakazała kierowcom, pilotom i przedstawicielom zespołów ze Wschodu podpisanie specjalnej deklaracji o neutralności politycznej. W jej treści znalazło się potępienie dla rosyjskiej inwazji, jak i sposobu rządów Władimira Putina.
Treść dokumentu FIA wywołała i nadal wywołuje oburzenie w Rosji. Z tego powodu wielu kierowców wycofało się z imprez mistrzowskich. Rosyjski Kamaz nie wystartuje w Rajdzie Dakar, sponsorowany przez Gazprom zespół G-Drive zrezygnował z jazdy w długodystansowych mistrzostwach świata WEC, a spora część zawodników postanowiła pozostać w kraju.
Problem w tym, że Rosjanie szybko zaczęli obchodzić przepisy. Wystarczyło uzyskanie licencji FIA w innym kraju, aby złożenie podpisu pod dokumentem nie było konieczne. Podobnie jak z posiadaniem obywatelstwa innego państwa. Najlepszym przykładem może być Robert Shwartzman. Kierowca rozwojowy Ferrari przez lata był wspierany przez oligarchę Borisa Rotenberga, bliskiego przyjaciela Władimira Putina, a wiosną 2022 roku nagle przypomniał sobie o posiadaniu izraelskiego paszportu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
Tak naprawdę niewielu kierowców z Rosji, startujących na Zachodzie, zdecydowało się na podpisanie deklaracji o neutralności politycznej i potępienie wojny, a na tym najbardziej zależało działaczom. Liczyli oni, że w ten sposób część Rosjan wyśle sygnał sprzeciwu wobec agresji Putina. Tymczasem kierowcy skorzystali z furtki w przepisach, czego świadoma jest federacja. Dlatego podczas ostatniego Zgromadzenia Ogólnego FIA przedyskutowano ten temat - ujawnił "First Place" w serwisie Telegram.
Działacze zastanawiali się, czy Rosjanie posiadający podwójne obywatelstwa powinni mieć zgodę na reprezentowanie innego państwa w zawodach rangi mistrzostw świata, jeśli wcześniej przez całe życie związani byli z Moskwą. Poruszono też kwestię uzyskiwania licencji przez Rosjan w innych federacjach krajowych. Część państw, jak chociażby Włochy czy Hiszpania, gdzie wysoce rozwinięty jest karting i serie juniorskie, chętnie przyznawała Rosjanom swoje licencje. Powód? Pieniądze. Wydanie każdej licencji możliwe jest po wcześniejszym uiszczeniu opłaty.
Podczas debaty w ramach Zgromadzenia Ogólnego FIA miało dojść do starcia dwóch poglądów. Część działaczy chciała zaostrzenia przepisów i uniemożliwienia Rosjanom startów z licencją włoską czy hiszpańską. Twierdzili oni, że w tej sytuacji rosyjski kierowca czy pilot również powinien być zobowiązany do podpisania dokumentu potępiającego wojnę w Ukrainie. Podobnie powinno być w razie korzystania z podwójnego obywatelstwa.
Kilku działaczy zasugerowało z kolei, że Rosjanie i Białorusini powinni mieć zgodę na starty pod neutralną flagą, bez konieczności podpisywania jakichkolwiek deklaracji, tak jak sugerował to niedawno MKOl. Taki ruch najpewniej oznaczałby masowy powrót sportowców ze Wschodu do imprez międzynarodowych. Rosjanie nie musieliby się już bowiem obawiać konsekwencji karnych w kraju wynikających z faktu potępienia wojny w Ukrainie.
Ostateczna decyzja FIA ws. Rosjan ma zostać ujawniona w kolejnych tygodniach. Co ciekawe, część kierowców najwidoczniej liczy na złagodzenie przepisów i już szykuje się do sezonu 2023. Nikita Mazepin, który w marcu stracił miejsce w Formule 1, przymierzany jest do rywalizacji w wyścigach długodystansowych Asian Le Mans Series. 23-latek jest synem Dmitrija Mazepina, oligarchy powiązanego z Władimirem Putinem. Dlatego nie należy oczekiwać, aby Mazepin podpisał dokument potępiający wojnę.
Z kolei Daniił Kwiat wiosną odmówił potępienia wojny i apelował, by nie łączyć sportu z polityką. Z tego powodu Rosjanin nie wystartował wraz z G-Drive w długodystansowych mistrzostwach świata WEC. Teraz 28-latek ma zastąpić Roberta Kubicę we włoskiej Premie. 28-latek odbył już dwie sesje testowe z tym zespołem na południu Europy.
Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty
Czytaj także:
"Pomoc ze strony władz Kataru". Szejkowie rzucą pieniędzmi
Alfa Romeo ma nowego szefa. To były inżynier wyścigowy Kubicy