Daniel Ricciardo miał ważny kontrakt z McLarenem na sezon 2023, ale w obliczu kiepskich wyników w ostatnich miesiącach, brytyjski zespół postanowił przedwcześnie zakończyć współpracę z Australijczykiem i wypłacił mu sowite odszkodowanie. Równocześnie 33-latkiem zainteresowali się szefowie Haasa i Williamsa, ale Ricciardo odrzucił ich oferty.
Kierowca z Antypodów przyznał ostatnio, że nie będzie go na polach startowych Formuły 1 w sezonie 2023. To świadoma decyzja Ricciardo, który nie chciał wsiadać do niekonkurencyjnego bolidu. Australijczyk najprawdopodobniej wybierze pracę w roli rezerwowego Mercedesa i będzie czekał na dalszy rozwój wypadków.
- Wiem, jakie uczucie towarzyszy ściganiu się z przodu stawki. Znam też smak rywalizacji w środku stawki. Są dwa scenariusze. Mógłbym trafić do ekipy, której bolid okazałby się fantastyczny. Wtedy wróciłbym do bycia sobą. Jednak mógłbym też znaleźć się w otoczeniu, gdzie walczyłbym o 16. czy 17. miejsce - powiedział Ricciardo w rozmowie z "The Race".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
- Wszyscy wiedzą, że gdy jesteś z tyłu stawki, to nadal możesz wykonywać świetną robotę. Jeśli jednak w nagrodę otrzymujesz co najwyżej 16. pozycję, to wiąże się to z ryzykiem. Jestem w F1 wystarczająco długo, że nie chcę walczyć na tyłach stawki - dodał.
Zdaniem Australijczyka, jazda słabym bolidem mogłaby doprowadzić do tego, że straciłby on zapał do F1. - Nie chcę ryzykować sytuacji, w której będę bez przerwy na końcu stawki, aż w końcu zapytam sam siebie: "co ja tu jeszcze robię?". Nie chcę stracić zapału do tego sportu. Za bardzo kocham F1 - oświadczył Ricciardo.
Nadzieją dla doświadczonego kierowcy może być ewentualny koniec kariery Lewisa Hamiltona. Umowa Brytyjczyka z Mercedesem wygasa po sezonie 2023, dlatego mógłby on zająć jego miejsce. Równie dobrze, 33-latek może nie otrzymać żadnej ciekawej oferty w przyszłym roku, biorąc pod uwagę ciągły napływ młodych talentów w F1.
Australijczyk wierzy jednak, że przerwa w startach dobrze wpłynie na poziom jego motywacji. - Może wezmę rok wolnego i dojdę do wniosku, że nie chcę wracać do F1. Wtedy będę miał odpowiedź. Jednak jeśli przyjdzie mi pauzować przez sezon, to może też się powtórzyć scenariusz z pandemii koronawirusa. Spędziłem wtedy trzy miesiące na farmie w Australii, po czym byłem tak zmotywowany i głodny ścigania, że nie mogłem się doczekać powrotu do F1 - zdradził Ricciardo.
- Tak jest z miłością. Gdy kochasz drugą osobę, to jej nieobecność sprawia, że twoje serce staje się bardziej czułe. Z F1 jest tak samo. Może to wszystko to element jakiegoś planu, że przyjdzie mi wrócić, aby dokonać zemsty - podsumował kierowca, który swego czasu w barwach Red Bull Racing wydawał się kandydatem na przyszłego mistrza świata.
Czytaj także:
Ferrari chce zaskoczyć w kolejnym sezonie. Kara dla kierowcy w GP USA
Lewis Hamilton chce odzyskać tytuł. Mówi, co zamierza zrobić