GP Arabii Saudyjskiej zorganizowano po raz pierwszy w sezonie 2021, ale głośno o wyścigu Formuły 1 w Dżuddzie zrobiło się w tym roku. Wszystko za sprawą ataku terrorystycznego Ruchu Huti na zakłady giganta paliwowego Aramco w trakcie weekendu wyścigowego F1. Rakiety spadły na rafinerię oddaloną ledwie kilkanaście kilometrów od toru w trakcie rozgrywania jednej z sesji treningowych.
Obawy o bezpieczeństwo sprawiły, że spora część kierowców F1 nie chciała się ścigać w GP Arabii Saudyjskiej, ale wyścig doszedł do skutku pod presją szefów FIA i Formuły 1. Wpływ na to miał fakt, że obecnie Saudyjczycy są jednym z głównych darczyńców królowej motorsportu. 10-letni kontrakt z Aramco ma opiewać na kwotę 500 mln dolarów, a dodatkowo prawa do organizacji wyścigu F1 mają kosztować szejków nawet 100 mln dolarów co sezon.
Obecnie kierowcy ścigają się na torze ulicznym w Dżuddzie, co jest rozwiązaniem tymczasowym, bo trwa budowa kompleksu wyścigowo-rozrywkowego w Qiddiji. Ma on być gotowy w roku 2024. Szejkowie wpadli jednak na pomysł, by zachować w kalendarzu oba obiekty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca
- Dwa wyścigi F1 w Arabii Saudyjskiej? Nie odmówimy. Widzimy korzyści płynące z organizacji takich wydarzeń, dlatego inwestujemy w nie tak spore środki. Może wy bardziej koncentrujecie się na sporcie, ale my robimy takie same inwestycje w kulturę, rozrywkę i różnego rodzaju wystawy - powiedział motorsport.com książę Abdulaziz Bin Turki Al-Faisal, saudyjski minister sportu.
- Moglibyśmy organizować dwa wyścigi w sezonie, ale to jest coś, co musimy przedyskutować z F1. Zobaczymy, co ustalimy. Jednak na pewno taki jest nasz cel - dodał minister sportu.
Formuła 1 może mieć problem, bo z jednej strony najchętniej przyjęłaby pieniądze Saudyjczyków, ale z drugiej - byłaby ponownie krytykowana za nastawienie na zysk. Zwłaszcza że Arabia Saudyjska regularnie oskarżana jest o łamanie praw człowieka i różnego rodzaju organizacje domagają się, by F1 porzuciła współpracę z reżimem w Rijadzie.
Gdyby F1 odrzuciła pomysł Saudyjczyków, są oni gotowi wziąć pod uwagę rotowanie torami w kalendarzu. Wówczas jednego roku kierowcy rywalizowaliby w Dżuddzie, by w kolejnym sezonie ścigać się w Qiddiji. - To zupełnie różne tory. Dżudda leży nad morzem, Qiddiya znajduje się na środku pustyni. To stworzy zupełnie inny klimat - podsumował minister sportu Arabii Saudyjskiej.
Czytaj także:
Podarował ekipie Kubicy 19 euro. Niesamowita historia chłopca z Japonii
Kuriozalne pismo Rosjanina ws. wojny. Tak walczy o dalszą karierę