Obecnie Felipe Drugovich pewnie zmierza po tytuł mistrzowski w Formule 2. Młody Brazylijczyk ma aż 43 punkty przewagi nad kolejnym w klasyfikacji Theo Pourchairem. Jednak nic nie wskazuje na to, by sukces w pośredniej kategorii przyczynił się do awansu Drugovicha do Formuły 1. Sztab menedżerski kierowcy przeprowadził wstępne rozmowy, z których wynika, że jego opcje są "bardzo mocno ograniczone".
Co ważne, Drugovich nie należy do programu juniorskiego którejkolwiek z ekip F1. To z jednej strony wada, bo kierowca z kraju kawy mając wsparcie jednego z potentatów być może właśnie szykowałby się do jazdy w królowej motorsportu. Jednak brak zobowiązań względem jakiejkolwiek firmy sprawia, że 22-latek ma pełną swobodę działania.
- Widzę swoją przyszłość... To znaczy, zakładam, że będę się gdzieś ścigał w przyszłym roku. Nadal nie wiem, co będę robić dokładnie. Może będzie tak jak z Nyckem de Vriesem - powiedział motorsport.com Brazylijczyk, przytaczając przykład Holendra, który po wygraniu F2 nie otrzymał oferty z F1.
ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski wrócił do korzeni! Tylko spójrz na to
- W dzisiejszych czasach dostanie się do F1 jest bardzo trudne. Opcje na sezon 2023 są bardzo mocno ograniczone. Jest szansa, by zostać rezerwowym w którejś z ekip i musimy się temu przyjrzeć. Są też inne kategorie wyścigowe, w których można się ścigać. Na razie jestem jednak skupiony na F2 i zdobyciu tytułu w tej serii - dodał Drugovich.
Na niekorzyść Drugovicha działa fakt, że w czołówce F2 nie brakuje kierowców, którzy są powiązani w różny sposób z ekipami F1. Theo Pourchaire należy do akademii talentów Saubera (Alfa Romeo), Logan Sargeant znajduje się w programie juniorskim Williamsa, Jack Doohan i Olli Caldwell należą do akademii Alpine, a Frederik Vesti wspierany jest przez Mercedesa.
Nadzieją dla młodych mogłoby być rozszerzenie stawki F1 o nowe zespoły. Stefano Domenicali zapowiedział jednak ostatnio, że nie ma co liczyć na dołączenie do mistrzostw nowych ekip.
Czytaj także:
Ferrari wywiesiło białą flagę. Koniec nadziei o tytule
Mick Schumacher podjął zaskakującą decyzję. Szok w F1