Pytania o bezpieczeństwo w F1. Wypadek Zhou wymusi zmiany?

Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Guanyu Zhou
Materiały prasowe / Alfa Romeo F1 ORLEN / Na zdjęciu: Guanyu Zhou

Podczas ostatniego wypadku Guanyu Zhou doszło do zniszczenia pałąku ochronnego za głową kierowcy. W tej sytuacji życie Chińczykowi uratował system Halo. Rodzi się jednak pytanie, czy nie należy zmienić konstrukcji bolidu Alfy Romeo.

W tym artykule dowiesz się o:

Zaraz po starcie do GP Wielkiej Brytanii doszło do karambolu z udziałem Guanyu Zhou. W bolid prowadzony przez Chińczyka trafił George Russell, po czym maszyna Alfy Romeo wzbiła się w powietrze, koziołkowała i sunęła przez kilkaset metrów po asfalcie do góry kołami. Na szczęście 23-latkowi nic się nie stało.

Bez wątpienia Zhou może mówić o sporym szczęściu. Życie uratował mu system Halo, który zabezpiecza głowę kierowcy. To na nim opierał się bolid, gdy sunął po ziemi. Gorsza wiadomość jest taka, że całkowitemu zmiażdżeniu uległ dodatkowy pałąk ochronny (tzw. roll hoop), który znajduje się za głową kierowcy i montowany jest w F1 od dziesięcioleci.

Alfa Romeo dokonała już wstępnej inspekcji bolidu Azjaty i zgromadzone dane wskazują, że pałąk nie wytrzymał, gdyż podczas karambolu na Silverstone wystąpiły większe przeciążenia niż te, jakie generowane są podczas obowiązkowych testów zderzeniowych przed sezonem.

ZOBACZ WIDEO: Tak chce grać nowy trener Arka Milika. Co dalej z naszym piłkarzem?

- Najprawdopodobniej chodzi o pierwsze uderzenie o asfalt. Zespół wciąż to bada. Jednak myślę, że po prostu jego siła była znacznie większa niż w trakcie testów bezpieczeństwa. Kilkukrotnie zostały przekroczone liczby, które chcielibyśmy widzieć w takich sytuacjach. Najprawdopodobniej dlatego system nie wytrzymał - powiedział Zhou, cytowany przez racefans.net.

Zdaniem ekspertów, do zmiażdżenia dodatkowego pałąku ochronnego mógł przyczynić się fakt, że bolidy Formuły 1 od sezonu 2022 zyskały na masie. Dodatkowo Alfa Romeo od tego roku wróciła do zabezpieczenia, które ma tylko jeden wspornik, podczas gdy w innych bolidach pałąk podtrzymywany jest w dwóch miejscach.

Zhou martwi się też faktem, że jego bolid po uderzeniu w bandy wylądował w przestrzeni pomiędzy barierami a płotem, który odgradza tor od trybun. Chińczyk zwrócił uwagę na tok że gdyby samochód zaczął płonąć, to nie miałby szans na ucieczkę z wraku.

- Jestem bardziej niż ciekawy kwestii tego, czy da się coś zrobić w przyszłości z barierkami, tak aby kierowca nie mógł utknąć w takiej szczelinie. Może będą w stanie zrobić, że ta przestrzeń między bandami a płotem będzie większa. Albo węższa, tak by bolid nie mógł tam wpaść. Gdyby coś się zapaliło, moja sytuacja nie byłaby zbyt dobra - podsumował Zhou.

Czytaj także:
Lekarz podjął szybką decyzję. Wiadomo, co z Zhou i Kubicą
"Nie wiem, jak przeżyłem". Wstrząsająca relacja kierowcy F1 po wypadku

Komentarze (0)