Koniec afery szpiegowskiej w F1. Zaskakująca decyzja Red Bulla

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Lance Stroll
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Lance Stroll

Jeszcze kilka tygodni temu Red Bull Racing wszczął wojnę w F1, oskarżając Aston Martina o nielegalne skopiowanie bolidu "czerwonych byków" i wykradnięcie danych. Sprawa doczekała się niespodziewanego finału.

Gdy w połowie maja rozgrywano GP Hiszpanii, bolid Aston Martina wywołał mnóstwo komentarzy w padoku Formuły 1. Wszystko przez to, że modyfikacje w modelu AMR22 sprawiły, że stał się on niemal repliką samochodu Red Bull Racing. "Czerwone byki" wytoczyły wtedy poważne działa i oskarżyły konkurencję o kradzież danych.

Helmut Marko w jednym z wywiadów stwierdził, że Red Bull ma dowody na to, że doszło do kradzieży danych w fabryce w Milton Keynes. Biorąc pod uwagę, że w ostatnich miesiącach szereg pracowników przeszedł z szeregów "czerwonych byków" do Aston Martina, zarzuty brzmiały niezwykle poważnie.

Wraz z początkiem czerwca afera szpiegowska w F1 ma swój koniec. - Sytuacja jest taka, że nie możemy udowodnić niczego konkretnego. Nie zamierzamy też wszczynać jakichkolwiek afer, bo nie uważamy Aston Martina za naszego bezpośrednio konkurenta. Jeśli nie możesz czegoś udowodnić czarno na białym, musisz zostawić sprawę w spokoju - powiedział "Motorsport Magazin" Marko.

ZOBACZ WIDEO: Legenda polskiego kolarstwa przestrzega przed Rosjanami! "Będzie wielka tragedia"

78-latek wyjaśnił też, że nigdy bezpośrednio nie oskarżył Aston Martina o kradzież danych należących do Red Bulla. - Powiedziałem jedynie, że dane zostały pobrane z naszych komputerów. Nie powiedziałem, kto to zrobił - stwierdził Austriak.

- Chcielibyśmy, aby FIA to wyjaśniła, żebyśmy wiedzieli jak daleko możemy się posunąć. Mamy siostrzany zespół w postaci Alpha Tauri. Jeśli dokonamy interpretacji w myśl obecnej wykładni, to Alpha Tauri powinno wyglądać niczym nasz bolid Red Bulla - dodał Marko.

FIA, jeszcze zanim Aston Martin pokazał poprawiony bolid przy okazji GP Hiszpanii, dokładnie prześwietliła zachowanie brytyjskiego zespołu. Stajnia z Silverstone przedstawiła dane, z których wynika, że sprawdzała różne koncepcje aerodynamiczne jeszcze w listopadzie 2021 roku, zanim samochód Red Bulla ujrzał światło dzienne. Ma to być dowód na to, że Brytyjczycy nie skopiowali nielegalnie pojazdu rywala.

Czytaj także:
Czy BMW skusi Roberta Kubicę? Właśnie pokazali nową "bestię"
Netflix niczym Viaplay? To może być szok dla kibiców

Komentarze (0)