Niemal przez cały weekend w Monako Ferrari było o krok przed Red Bull Racing, ale fatalna strategia pozbawiła Charlesa Leclerca niemal pewnego zwycięstwa przed własną publicznością. Stratedzy ekipy z Maranello źle odczytali zmieniające się warunki i na przesychającym torze zbyt późno wezwali swoich kierowców do alei serwisowej.
Chociaż Ferrari mogło ukończyć GP Monako na pierwszej i drugiej pozycji, to ostatecznie finiszowało jako drugie i czwarte w stawce F1. Krytyka w tej sytuacji jest uzasadniona, ale też przysłania ona ewidentne pozytywy.
- Ferrari jest zbyt mocno krytykowane za błędy taktyczne w ostatnim wyścigu. Naprawdę powinniśmy pogratulować Mattii Binotto za stworzenie konkurencyjnego bolidu, bo jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie oczekiwał takich występów po Ferrari - powiedział Gerhard Berger, cytowany przez agencję GMM.
ZOBACZ WIDEO: Bajkowe zaręczyny. Piękna WAGs z Premier League powiedziała "tak"
Zdaniem byłego kierowcy Ferrari, ostatnie poprawki w modelu F1-75 sprawiły, że ekipa z Maranello znów ma przewagę pod względem tempa nad Red Bull Racing. Dlatego w kolejnych wyścigach sytuacja w mistrzostwach może się odwrócić. - Ferrari odzyskało siły, w Monako znów miało najlepszy bolid. Druga i czwarta pozycja to nie katastrofa - ocenił Austriak.
Cesare Fiorio, który w przeszłości szefował Ferrari, zwrócił uwagę na to, że "czerwone byki" od zawsze słynęły z niemal idealnej strategii. To właśnie odpowiednie decyzje strategiczne przyczyniły się do tego, że Max Verstappen został mistrzem świata F1 w roku 2021.
- Myślę, że Red Bull potrafi umiejętniej reagować na niespodzianki w trakcie wyścigów. Nie można zapominać, że Verstappen zdobył mistrzostwo świata w Abu Zabi właśnie za sprawą roboty, jaką wykonali ludzie siedzący w alei serwisowej. Pod tym względem Red Bull miał i ma przewagę nad Ferrari - stwierdził Fiorio w rozmowie z "La Gazetta dello Sport".
Podobnie sprawę widzi Eddie Irvine. - Łatwiej ryzykować ze strategią, gdy to ty jesteś myśliwym. Zwłaszcza w takich okolicznościach, jakie były w Monako. Na dodatek nie można zapominać, że Sainz wygrałby ten wyścig dla Ferrari, gdyby nie został przyblokowany na okrążeniu wyjazdowym po pit-stopie przez innego kierowcę - powiedział Irvine.
Czytaj także:
Co zrobi Red Bull? Decyzja zespołu może zaboleć mistrza świata F1
Co z karierą Sebastiana Vettela? Nowe informacje