Ponad trzy lata Jakub Świerczok czekał na kolejny występ w reprezentacji Polski. Za kadencji Adama Nawałki grał w meczach towarzyskich poprzedzających mundial, ale w kadrze się nie znalazł. Teraz jest w zespole, który został powołany na Euro 2020, a w starciu z reprezentacją Rosji wykorzystał swoją szansę.
Świerczok już w 4. minucie zdobył bramkę. Wykorzystał dogranie Przemysława Frankowskiego i nie dał szans bramkarzowi. Było to jego pierwsze trafienie dla reprezentacji. - Trochę trzeba było czekać, ale najważniejsze, że w końcu wpadła pierwsza bramka. Mam nadzieję, że teraz worek się rozwiąże - powiedział w rozmowie z TVP Sport.
Napastnik Piasta Gliwice miał jeszcze jedną szansę na zdobycie bramki, ale trafił w poprzeczkę. - Na pewno szkoda tego, ale już nie ma co rozmyślać. Jest 1:1, momentami dobrze to wyglądało. Teraz skupiamy się na treningach, by nasza gra wyglądała jeszcze lepiej - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Paulo Sousa gotowy na brak Arkadiusza Milika na początku Euro 2020? "Dał do zrozumienia, że jest duże ryzyko"
Świerczok liczy na to, że w kolejnych meczach będzie lepiej rozumiał się z kolegami z zespołu. - Nie było tak dużo klarownych sytuacji, ale pierwszy raz graliśmy ze sobą. Jeszcze w 100 proc. się nie rozumiemy. Mamy jeszcze trochę czasu. Myślę, że z meczu na mecz będzie to wyglądać coraz lepiej - powiedział.
O tym, co selekcjoner Paulo Sousa mówił mu po meczu, nie chciał się wypowiadać. Zdradził tylko, że chodziło o to, że podczas gry "ma się przesuwać i zamykać środek".
Napastnik dobrze się czuł po powrocie do kadry. - W pierwszych meczach, gdzie byłem powoływany, tak dobrze się nie czułem, ale dziś czułem się już sobą. Myślę, że wyglądało to nieźle, a z meczu na mecz będzie jeszcze lepiej - ocenił.
Gdy został zapytany o to, że jedzie na Euro 2020, bo kontuzji doznał Krzysztof Piątek, przyznał, że nie myśli o tym, skupia się na treningach i wykonuje swoją robotę.
Czytaj także:
Pandemia blokuje dziecięcą eskortę. COVID-19 zdeptał marzenia tysięcy dzieci
Lech sprowadził Portugalczyka. Wiemy, ile poznaniacy zapłacili za Pereirę