PŚ w skokach: to już ponad 600 dni! Polacy przełamią fatalną serię?

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Dawid Kubacki
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Dawid Kubacki

Aż trudno w to uwierzyć, ale po raz ostatni polski zawodnik wygrał konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich ponad 600 dni temu. Czy ta wstydliwa passa zostanie przerwana podczas zawodów w Lillehammer?

Widoczny regres

U schyłku kariery Adama Małysza obawiano się, że złote lata skoków narciarskich bezpowrotnie przeminą wraz z odejściem Orła z Wisły na sportową emeryturę. Na całe szczęście w buty czterokrotnego medalisty olimpijskiego wszedł Kamil Stoch.

Młodszy kolega po fachu przejął pałeczkę od swojego niedawnego idola na tyle umiejętnie, że obecnie ich nazwiska wymieniane są w zasadzie na równi, jeżeli ktoś wspomina o największych sukcesach w historii skoków narciarskich.

Niestety w ostatnich miesiącach zarówno w poczynaniach Stocha jak i pozostałych kadrowiczów dało się zauważyć wyraźny spadek formy. W momencie zawodów inaugurujących rywalizację w sezonie 2024/2025 czas, jaki upłynął od ostatniego triumfu Polaka w konkursie PŚ, wyniesie ponad 600 dni.

Najwyższa więc pora na powrót polskiego zawodnika na szczyt. Czy jednak w tej chwili jest to w ogóle możliwe? Bukmacherscy analitycy mają ku temu spore wątpliwości.

Szczęśliwe Lillehammer

Najwięksi fani Kamila Stocha i spółki wierzą z pewnością w analogię bądź jak kto woli w powtarzalność. Nie bez powodu zatem dużo mówi się o występie Polaków na Lysgårdsbakken w Lillehammer.

To tu bowiem po raz ostatni z głośników wybrzmiał Mazurek Dąbrowskiego. Stało się to dokładnie 16 marca 2023 roku. Wszystkich swoich oponentów w tyle zostawił wtedy Dawid Kubacki. Mając na uwadze wyniki osiągane przez 34-latka w niedawno zakończonym Letnim Grand Prix, powtórzenie wspomnianego wyczynu może okazać się zadaniem niemożliwym do zrealizowania.

W odwodzie jest jednak triumfator zmagań na igielicie w osobie Pawła Wąska. Czyżby zatem rodowity cieszynianin miał zostać nowym liderem kadry A? Zdecydowanie nie należy takiego scenariusza wykluczać.

Solidne wsparcie

Pomimo dość przeciętnego poprzedniego sezonu w wykonaniu polskich skoczków ze swoim stanowiskiem nie pożegnał się główny trener kadry Thomas Thurnbichler. Prezes PZN-u Adam Małysz wierzy w Austriaka do tego stopnia, że ściągnął mu niejako do pomocy Alexandra Stöckla. 50-latek objął stanowisko dyrektora sportowego ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim.

Co wyniknie z takiego wybuchowego połączenia młodości z doświadczeniem? Miejmy nadzieję, że wiele dobrego. Mamy niezwykle bogatą historię w skokach i to właśnie miejsca na samym szczycie podium zawsze interesowały nas najbardziej.

Austriacki duet podjął się wyjątkowo trudnego zadania, ale Małysz na pewno wiedział co robi, powierzając im misję wyciągnięcia Biało-czerwonych z kryzysu. Czekamy niecierpliwie na pierwsze efekty. Oby nadeszły już w Lillehammer.

Komentarze (1)
avatar
Adam Szymczyk
22.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A co tu komentować? Trzeba pracować z młodymi i tyle. Weterani już nie dadzą rady skakać lepiej. I nie ma się co oszukiwać.