W tym artykule dowiesz się o:
Od nokautu do nokautu
29-letni zawodnik z nowojorskiego Brooklynu jest niepokonany na zawodowych ringach - stoczył 20 walk: 19 wygrał (17 przez nokaut) i zanotował jeden remis. Karierę rozpoczął w 2009 roku, cztery lata później niż Mariusz Wach. Seria kolejnych ośmiu zwycięstw przed czasem sprawiła, że o potężnym bokserze w środowisku pięściarskim robi się coraz głośniej.
"Big Baby" zapraszany jest na coraz bardziej wystawne pięściarskie przyjęcia, o czym świadczy ostatni występ na znaczącej gali w Nowym Jorku. W hali Barclays Center spotkał się z byłym pretendentem do mistrzostwa świata, Geraldem Washingtonem. Dwumetrowy "El Gallo Negro" miał dość po ośmiu rundach i poddał się, nie wychodząc do kolejnego starcia.
Na pewno dla Jarrella Millera był to wartościowy sprawdzian przed pojedynkiem z kolejnym olbrzymem. Wach mierzy 202 cm przy zasięgu ramion 208 cm. Polak z reguły wnosi na ring ponad 115 kg. Jednak jego masa to nic w porównaniu z potężnymi gabarytami, zwłaszcza kilogramowymi, Millera. Niecodziennie Wach staje oko w oko z rywalem cięższym o ponad 15 kg! O tym dalej.
"Wielki Dzieciak"
Miller nazywany jest "Wielkim Dzieciakiem" w odniesieniu przede wszystkim do jego niecodziennych gabarytów. Przy wzroście 193 cm waży ponad 130 kg i wcale nie zamierza się odchudzać! Czarnoskóry pięściarz uważa swoją potężną masę za atut w królewskiej kategorii wagowej.
Rozmiary uda, bicepsa czy obręczy barkowej Millera mogą przyprawić o zawrót głowy. Amerykanin w ostatnich latach ewidentnie postawił na masę. Karierę zaczynał ważąc 114,3 kg, a podczas ostatniego wspomnianego boju z Washingtonem wniósł na wagę aż 135,5 kg.
Miller ma doświadczenia z rywalizacji z pięściarzami o solidnych gabarytach kilogramowych. Jest dobrym kumplem Adama Kownackiego i gdyby nie ich wspólna przyjaźń, tematu walki z Wachem w ogóle by nie było. O tym dalej.
ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #9: Oświeciński chce walki z "Popkiem" (wideo)
Przyjaźń skasowała walkę
Pierwotnie pomysł promotorów na starcie 11 listopada oscylowało wokół potyczki Millera z naszym Adamem Kownackim. Niepokonany "Baby Face", który jest w blasku lipcowego triumfu nad Arturem Szpilką, to dobry kumpel "Wielkiego Dzieciaka". Panowie znają się od lat, mieszkali niedaleko siebie na Brooklynie i wielokrotnie widywali się na sali treningowej, tocząc sparingi.
Wspólnie podjęli decyzję, że nie będą ze sobą rywalizować, bo nie chcą stawiać na szali długoletniej znajomości. O ich zażyłych kontaktach niech świadczy fakt, że ostatnią mistrzowską potyczką w wadze ciężkiej pomiędzy Josephem Parkerem i Hughie'em Furym oglądali razem, twierdząc w międzyczasie, że o wiele ciekawsze są ich wspólne treningi od starcia o pas czempiona WBO.
Wach musi w ringu uważać, bowiem Miller mówi o sobie: - Mam charakter zabójcy. O tym dalej.
Samozwańczy następca Tysona
Jarrell Miller prezentuje typowo amerykańską pewność siebie. Choć do tej pory nie pobił przecież żadnego mistrza, uważa siebie za zbawcę królewskiej kategorii wagowej. W dodatku zwraca uwagę na cechy swojej psychiki, która czyni z niego... kilera.
- Jestem urodzonym wojownikiem. Każdy aspekt pięściarskiego rzemiosła jest moim atutem. Jestem dobry we wszystkim. Potrafię boksować na dystans, potrafię się bić, przynoszę rywalom ból. Mam charakter zabójcy. Szukam nokautu. Zostanę absolutnym mistrzem świata wagi ciężkiej, chcę wszystkich pasów! - zapowiadał w jednym z klipów promocyjnych.
Na froncie żołnierze z optymistycznym podejściem do życia mówią, że nie każda kula jest śmiercionośna. Podobną dewizę przedstawia Miller, bowiem nie boi się przyjąć ciosu rywala i do tej pory wykazywał się odpornością na ciosy.
Na swojej oficjalnej stronie internetowej Miller porównuje się do najmłodszego czempiona wszechwag Mike'a Tysona, bowiem tak jak "Żelazny" pochodzi z owianego złą sławą nowojorskiego Brooklynu i jak sam przyznaje, ma charyzmę godną ikony zawodowego boksu. I niezachwianą pewność siebie.
Wach i Miller będą częścią ciekawej i mocno obsadzonej gali transmitowanej przez telewizyjnego giganta na amerykańskim rynku. O tym na następnej stronie.
Gwiazdą wieczoru bohaterski "Człowiek Cudu"
Główną walką wieczoru w Nassau Coliseum będzie starcie wagi średniej (z limitem do 72,6 kg). Między linami zaprezentuje się powracający po porażce z Giennadijem Gołowkinem Daniel Jacobs (32-2, 29 KO). Amerykanin jest gwarancją fajerwerków między linami, ma mocne kończące uderzenie i zawsze dąży do nokautu. W starciu z "GGG" zaprezentował się z dobrej strony i choć przegrał na punkty, to zostawił po sobie dobry ślad.
Jacobs wygrał najważniejszy bój w karierze w 2011 roku, pokonując chorobę nowotworową. Guz wielkości piłki bejsbolowej został usunięty i na całe szczęście obyło się bez dalszych komplikacji. Lekarze byli przekonani, że po takich przejściach "Człowiek Cudu" do sportu nie powróci, ale wielkim wysiłkiem Jacobs raz jeszcze udowodnił, że nie chce się zatrzymywać.
Jego rywalem będzie niepokonany na zawodowstwie Luis Arias (18-0, 9 KO). Dla boksera z Milwaukee to bez wątpienia największa szansa w karierze, więc z pewnością zrobi wszystko, by sięgnąć po triumf.
Gala w Nowym Jorku będzie także debiutem promotora Eddiego Hearna na amerykańskiej ziemi. Szef brytyjskiej stajni Matchroom Boxing do tej pory działał tylko na krajowym podwórku, ale zamierza teraz podbić rynek USA. Gwiazdą Hearna jest czempion królewskiej wagi, Anthony Joshua. Transmisję telewizyjną przeprowadzi stacja HBO, potentat na tym rynku.