W tym artykule dowiesz się o:
Joe Fournier na treningi dojeżdża luksusowym Bentleyem, co regularnie wzbudza zainteresowanie gawiedzi. Jest prawdopodobnie najbogatszym wśród początkujących pięściarzy, a majątek zbił na szeregu interesów, wśród których królują kluby nocne rozsiane po całym świecie. Brytyjskie bulwarówki określają go mianem "szalonego bogacza", który woli obrywać po głowie niż korzystać z pełnej palety dobrodziejstw świata.
34-latek najwidoczniej miał już dość celebryckiego życia u boku gwiazd i postanowił znaleźć nową motywację w życiu. Co skłoniło go do spróbowania swoich sił w boksie? Przede wszystkim... nadwaga. O tym na następnej stronie.
Joe Fournier w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że jego sylwetka woła o pomstę do nieba - wskazówka wagi przekroczyła 105 kg. Należało coś z tym zrobić, a że od dziecka sporty walki nie były mu obce, postanowił na poważnie wziąć się za siebie (wynik kilkuletniej pracy widzimy na zdjęciu).
W Wielkiej Brytanii popularne są walki tzw. "Białych kołnierzyków", a więc hobbystów, którzy na co dzień zajmują się pracą zawodową, a po godzinach trenują boks, a potem rywalizują ze sobą na kameralnych galach. W 2014 roku na takiej imprezie zaprezentował się Fournier, pokonując na punkty Josha Mallone'a. To był dla niego sygnał, że treningi przyniosły widoczny efekt, nie tylko wizualny, i że pora mocniej zaangażować się w sport, realizując marzenia.
A skąd u Fourniera wzięła się pasja do sportów walki? Wymagała tego sytuacja, bowiem milioner wychowywał się w owianej złą sławą dzielnicy Londynu, gdzie rywalizacja na pięści była codziennością.
- Walka była codziennością. Z tą różnicą, że na ulicy nie ma sędziego, ochraniacza na szczękę, rękawic i kategorii wagowych. Ludzie się strasznie krzywdzili, kilku moich znajomych ze szkoły podstawowej nie ma już między nami - opowiadał w rozmowie z Fightnews.
Na następnej stronie przeczytasz o dotychczasowych osiągnięciach milionera w ringu.
Do tej pory Fournier stoczył osiem zawodowych walk - wszystkie wygrał, notując osiem nokautów. Swoją przygodę z profesjonalnym boksem rozpoczął w październiku 2015 roku, rywalizując na gali w egzotycznej Dominikanie i to głównie w tym kraju toczy swoje pojedynki. Do zwycięstwa potrzebował zaledwie 90 sekund, ale klasa rywala była przeciętna.
Fournier dwukrotnie boksował na terenie Europy. 21 maja tego roku pokazał się publiczności na wielkiej gali w londyńskiej hali O2 Arena. W drugiej rundzie uporał się z Węgrem Belą Juhaszem (patrz zdjęcie).
W głównej walce wieczoru zobaczyliśmy byłego mistrza świata dwóch kategorii wagowych, Davida Haye'a. "Hayemaker" prywatnie jest bliskim przyjacielem Fourniera i zaproponował mu występ na swojej imprezie. Milioner, jak sam przyznał, kontrakt podpisał bez zastanowienia w kilka sekund.
Ekscentryczny milioner wpadł na szalony pomysł. Chce skusić rodaka do walki, oferując mu... prywatny odrzutowiec.
Fournier ma 34 lata i zdaje sobie sprawę, że nie posiada odpowiednich umiejętności, by marzyć o najcenniejszych laurach. Ma jednak swoje sportowe marzenia, które chce spełnić.
Brytyjczyk chciałby przystąpić do rywalizacji o jeden z regionalnych pasów federacji World Boxing Council. Zdobycie takiego tytułu zaspokoiłoby jego aspiracje. I ma także na oku konkretnego rywala - to młodszy o osiem lat, niepokonany w 22. walkach Callum Smith, który mierzy aż 191 cm.
Fournier jest przekonany, że znokautowałby rywala uważanego za jedną z nadziei brytyjskiego boksu. Tak mocno wierzy w swoją wyższość, że za pośrednictwem Instagrama złożył mu konkretną ofertę.
- Callum, nie zrozum mnie źle, jesteś znakomitym pięściarzem i szanuję cię. Jestem jednak przekonany, że wygrałbym z tobą przez nokaut. Mówię to co myślę i stawiam pieniądze, gdy jestem czegoś pewien. Kupię ci prywatny odrzutowiec lub dom w Liverpoolu dla ciebie i całej twojej rodziny, jeśli zgodzisz się na walkę. Znasz mój numer telefonu, zadzwoń i zróbmy to! - powiedział, a jego propozycja odbiła się głośnym echem w krajowych bulwarówkach.