Dla Krzysztofa Włodarczyka ostatnie miesiące nie należały do najłatwiejszych. Były mistrz świata organizacji IBF w kategorii junior ciężkiej od stycznia odsiadywał wyrok za złamanie sądowego zakazu poruszania się pojazdami mechanicznymi.
Pięściarz wyszedł na wolność w połowie kwietnia. W czwartek po raz drugi odroczono jego rozprawę. "Diablo" w wywiadzie dla "Super Expressu" opowiedział o kilkumiesięcznym pobycie za kratkami.
- To był okres bardzo ciężki dla mnie, ale też dla moich najbliższych i mojej rodziny. Moja lewa ręka kąsa jeszcze i to bardzo mocno, ale nie poszedłem tam udowadniać, kim ja jestem, a po to, by odbyć karę, by odpokutować za wyrządzone grzechy i to wszystko - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Joanna Jędrzejczyk o Janie Błachowiczu: Sukces rodzi sukces
Krzysztof Włodarczyk podczas pobytu w więzieniu utrzymywał kontakt ze swoją narzeczoną. Były mistrz świata wspomniał o swoim najgorszym momencie w życiu. Wszystko działo się po wyjściu na wolność, kiedy wzbudzał strach u własnej córki.
- Codziennie dzwoniłem do ukochanej i pytałem o córeczkę. Najgorszym momentem w całym moim życiu było to, że kiedy wyszedłem, to córka bała się mnie. Uśmiechała się, bo wiedziała, że jestem kimś znajomym, ale bała się mnie - powiedział.
- Nie mogłem jej nawet na ręce wziąć. Na wolności jestem miesiąc, ale dopiero od pięciu dni zostaje ze mną. Choć nadal nie jest do końca z tego szczęśliwa - dodał.
"Diablo" stwierdził, że cały czas jest w formie. Wciąż jednak nie wiadomo, kiedy Włodarczyk powróci na ring, aby stoczyć kolejną walkę. - Wróciłem już do treningów, wiadomo, że trzeba popracować nad kondycją, ale codziennie coś robię. Jak nie biegam, to siłownia, jak nie siłownia, to technika z kolegami - mówił.
Zobacz też:
Legenda boksu wspomina walkę z Andrzejem Gołotą. Do dzisiaj pamięta, co go zdziwiło
Deontay Wilder nie zamierza odpuszczać. Chce gigantycznej kasy za rezygnację z walki