Walka z Centeno juniorem miała być najtrudniejszym testem w karierze Sulęckiego. Amerykanin przed pojedynkiem z naszym reprezentantem był niepokonany (24 zwycięstwa, jedna walka "no contest") i zajmował trzecie miejsce w rankingu federacji WBO w wadze średniej.
"Striczu" poradził sobie znakomicie. Zaczął nerwowo, ale od połowy walki wyraźnie przeważał, czego kulminacją był nokaut w dziesiątym starciu.
- W dwóch, trzech pierwszych rundach nie mogłem wyczuć dystansu, złapać rytmu, chciałem rywalowi na siłę urwać głowę. Emocje wzięły górę. Potem trener kazał mi się uspokoić i zacząłem realizować taktykę - mówił po walce Sulęcki w rozmowie z dziennikarzem RingPolska.pl Przemysławem Gancarczykiem.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Oto najwięksi wygrani w polskim zespole? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Teraz chciałbym walczyć o tytuł mistrza świata. Najbardziej chodzi mi po głowie walka z Danielem Jacobsem czy Billym Joe Saundersem. Po powrocie do Polski na spokojnie porozmawiamy z Andrzejem Wasilewskim, jaką drogą podążamy - dodał 27-letni pięściarz, który pokonując Centeno juniora wygrał po raz dwudziesty trzeci w zawodowej karierze, a po raz ósmy przed czasem. Warto zaznaczyć, że było to jego piąte kolejne zwycięstwo przez nokaut. W USA, gdzie po raz pierwszy walczył w kwietniu 2015 roku, Sulęcki wygrywa wyłącznie w ten sposób.
Na tej samej gali, na której "Striczu" pewne zwyciężył, sensacyjną porażkę poniósł Andrzej Fonfara, który został znokautowany w pierwszej rundzie przez Joe Smitha juniora. Sulęcki nie ukrywa, że jest to dla niego ogromne zaskoczenie. - Dla mnie to był szok. Przyszedł trener i powiedział, że jest po walce. Ucieszyłem, się, bo myślałem, że Andrzej wygrał. Brakuje mi słów, nie wiem, co się stało - komentował przegraną "Polskiego Księcia" najlepszy polski pięściarz wagi średniej.