Marco Huck nad przepaścią. "Kapitan" walczy o sportowe "zmartwychwstanie"

Po nieudanej próbie podbicia amerykańskiego rynku Marco Huck wraca tam, gdzie przez długie lata czuł się najlepiej. W hali Gerry'ego Webera w Halle po raz czwarty w karierze zmierzy się z Olą Afolabim i wiele wskazuje na to, że tym razem czeka go najtrudniejsza przeprawa. "Kapitan" w sierpniu ubiegłego roku został ciężko zbity przez Krzysztofa Głowackiego, tracąc pas mistrzowski w wersji WBO. Wielkim niewypałem okazała się także współpraca trenerem Donem Housem, który miał go nauczyć amerykańskiej szkoły boksy. Na nieszczęście dla Niemca, ciężko się przez tę zmianę się wywrócił i prawdopodobnie niewiele się przy tym nauczył.

W dodatku, trwa wielkie zamieszanie w obozie byłego czempiona, w wyniku sprzeczki (a niektóre źródła twierdzą, że przerodziła się ona w bójkę) Huck zwolnił szkoleniowca Konny'ego Mittermeiera. W jego narożniku zapanował więc chaos, który może zebrać swoje żniwo w kluczowych sytuacjach sobotniego boju.

W zupełnie innym nastroju jest Afolabi, bowiem w listopadzie zanotował jedno z największych zwycięstw w karierze, nokautując na rosyjskiej ziemi Rachima Czakijewa. Opromieniony tym sukcesem natychmiast przyjął ofertę od Hucka, głęboko wierząc, że kolejna wyprawa do Europy zakończy się niepodważalnym triumfem. "Kryptonite" jest na fali wznoszącej, ale zdaje sobie również sprawę z tego, że jeśli zawiedzie, to prawdopodobnie pogrzebie swoje szanse na zwojowanie czegoś większego w kategorii junior ciężkiej.

Spoglądając na statystyki, Huck jest pięściarzem młodszym, ale o zdecydowanie większym doświadczeniu zawodowym. Stoczył więcej pojedynków, przeboksował ponad 100 rund więcej od czarnoskórego oponenta i dysponuje o wiele mocniejszym ciosem. Ten ostatni czynnik może być jednak zgubny, bowiem Afolabi choć nie nokautuje oponentów seriami, to uchodzi za zawodnika obdarzonego mocnym ciosem sierpowym. Brytyjczyk jest za to odporniejszy na ciosy, nigdy nie przegrał przed czasem. Tym razem to on przylatuje jako mistrz świata, choć federacja IBO nie uchodzi za najbardziej prestiżową.

Dobrą rozgrzewką przed głównym daniem wieczoru w Halle będzie mistrzowskie starcie z udziałem "Pierwszej Damy Boksu", Cecilii Braekhus (27-0, 7 KO). Norweżka urodzona w Kolumbii wraca po ponad rocznej przerwie, a na swojej drodze spotka Chris Namus (21-3, 8 KO) z Urugwaju. Stawka? Pasy federacji WBC, WBA, IBF, WBO i IBO w kategorii półśredniej. Słowem, absolutne mistrzostwo świata w tej dywizji. Huck vs. Afolabi. Prognoza WP SportoweFakty:

Zobaczymy kolejny, być może ostatni upadek Marco Hucka. Niewygodny i sprytny Afolabi przechytrzy gospodarza, kibice raz jeszcze zobaczą ringową wojnę z udziałem tych bokserów, ale tym razem werdykt będzie uczciwy i zasadny. Brytyjczyk zwycięży na punkty.