Mariusz Wach: Krzysiek Głowacki też jechał po pewną porażkę, a zaszokował świat

- Czy mam szansę na pokonanie Aleksandra Powietkina? O Głowackim też wszyscy mówili, ze jedzie po pewną porażkę, a zszokował świat - mówi Mariusz Wach o walce z Rosjaninem, którą stoczy 4 listopada w Kazaniu.

Wach znów otrzymał szansę wspięcia się na szczyt kategorii ciężkiej. Zwycięzca konfrontacji w Kazaniu może otrzymać szansę walki z Deontayem Wilderem[color=black], który jest posiadaczem pasa WBC. Najbliższej walce Polak podporządkował wszystko - odwołał nawet sparingi z samym Władimirem Kliczą.

WP SportoweFakty: Na jakim etapie są przygotowania?

Mariusz Wach: Idą pełną parą. Dopiero co skończyliśmy treningi w Warszawie i przyjechaliśmy do Osady Śnieżka, żeby wziąć udział w przygotowaniach z Tomkiem Adamkiem i trochę z nim "posparować". Założenie jest takie, aby zostać tutaj tydzień. Wiadomo, że w przeciwieństwie do niego nie jestem jeszcze w okresie sparingowym, ale po dłuższej przerwie takie sesje są dla mnie bardzo dobrym rozpoznaniem. Wymiarowo Adamek jest podobny do Powietkina.
 
Z kim oprócz Adamka będzie pan sparować?

- Szykujemy bardzo dobre nazwiska i czekamy na ich potwierdzenie, dlatego nie chcę nic zdradzać.

Gdzie odbędzie się ostatni etap przygotowań?

- W Zakopanem. Tam pojadę na ostatni, kluczowy etap treningów. Tam też odbędą się sparingi.

Kiedy dowiedział się o pomyśle walki z Powietkinem?

- Kilka miesięcy temu. Ostateczna decyzja zapadła około miesiąc temu. Trwały jeszcze negocjacje pomiędzy obozami, ale na szczęście udało się wszystko dopiąć, z czego się bardzo cieszę. Czuję, że kibice już żyją tym pojedynkiem. Widzę to po moich kontach na portalach społecznościowych. Otrzymuję mnóstwo maili, media również zaczynają huczeć o tym starciu. Mogę zagwarantować, że w ringu zostawię trochę zdrowia, ale dam o wiele lepszą walkę niż z Władimirem Kliczką.

Podobnie jak wtedy, tak i teraz, jest pan skazywany na porażkę.

- To fakt, od początku wszyscy spisują mnie na straty, dlatego presja będzie spoczywać na Powietkinie. Jadę tam bez żadnej "spinki" - sparowałem ze światową czołówką, walczyłem z najlepszym zawodnikiem na świecie (Kliczką - red.), więc nie mam obaw. Ponadto sparowałem już z samym Powietkinem i nie mam się czego bać. Pamiętajmy, że przed walką Krzyśka Głowackiego z Marco Huckiem wszyscy byli pewni rozstrzygnięcia, skazywali "Główkę" na pożarcie. Wierzyli chyba tylko on, jego trener, żona i dzieci. Na tym polega ten sport, na takie chwile czekają kibice, dlatego zarywają noce. Głowacki jest teraz dla mnie takim wyznacznikiem. Wszyscy sportowcy powinni z niego brać przykład. Wykonał robotę w okresie przygotowawczym, pojechał po "pewną porażkę" i zszokował świat.
 
Skoro już wspomnieliśmy walkę z Kliczką, to warto nadmienić, że miał pan z nim zaplanowane sparingi. Okazuje się, że nawet Kliczce się odmawia...

- To prawda. Parę tygodni temu myślałem, że będę w stanie to wszystko jakoś pogodzić. Wtedy pod uwagę był brany jeszcze występ na Polsat Boxing Night (26 września w Łodzi - red.). Niestety, sam doszedłem do wniosku, że tego nie da się pogodzić. Chcę się solidnie przygotować na 4 listopada i sparingi z Kliczką nie miały sensu ze względu na termin.

Jak pan scharakteryzuje rywala? Co jest jego najmocniejszą stroną?

- To jest facet z charakterem. Podobnie jak ja. Jest jednym z najgroźniejszych przeciwników. Czasami możesz nie mieć uderzenia, kondycji, ale nadrabiasz wszystko charakterem. Powietkin nie dość, że ma wydolność, technikę, to ma do tego charakter. Będę się musiał wspiąć na wyżyny, żeby go pokonać.

Stawka pojedynku jest ogromna. Zwycięzca może otrzymać szansę walki z mistrzem Deontayem Wilderem.

- Nie myślę o tym. Podchodzę do tej walki jak do każdej kolejnej. Nieważne, czy jest to Kliczko, Powietkin czy Travis Walker. Koncertuję się na przygotowaniach i na tym, aby zwyciężyć. Powtarzałem już, że dla mnie nie liczy się, co będzie potem. Liczy się tylko 4 listopada.

rozmawiał w Osadzie Śnieżka w Łomnicy Artur Mazur

Zobacz także sparing Adamek - Wach:

[/color]

Źródło artykułu: