Prawdziwa wojna na wyniszczenie. To było show dla fanów wagi ciężkiej

Twitter / Na zdjęciu: Filip Hrgović i Joe Joyce
Twitter / Na zdjęciu: Filip Hrgović i Joe Joyce

W sobotni wieczór, 5 kwietnia 2025 roku, w Co-Op Live Arena w Manchesterze, Filip Hrgović odniósł znaczące zwycięstwo nad Joe Joyce'em, wygrywając jednogłośną decyzją sędziów. W ten sposób Chorwat ponownie zapukał do czołówki wagi ciężkiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Starcie w walce wieczoru gali "Heavy Impact" w Manchesterze miało dużą stawkę. Wiadomo było, że zwycięzca pojedynku Filip Hrgović (18-1, 14 KO) - Joe Joyce (16-4, 15 KO) wskoczy do szerokiej czołówki wagi ciężkiej. To z kolei oznacza duże walki w ramach formatu Riyadh Season, które, jak wiadomo, wiążą się z bardzo wysokimi apanażami. Nic więc dziwnego, że zarówno Chorwat, jak i Brytyjczyk zaprezentowali pełnię swoich możliwości.

Od pierwszego gongu Filip Hrgović ruszył na rywala niczym czołg, zasypując Joyce’a ostrymi, precyzyjnymi prawymi prostymi. Chorwat nie zamierzał badać gruntu - od razu przejął kontrolę nad ringiem, zmuszając Brytyjczyka do cofania się i przyjmowania kolejnych razów. Joyce, znany z nieprawdopodobnej odporności na ciosy, chłonął uderzenia jak gąbka, ale było widać, że każdy z nich zostawia ślad.

ZOBACZ WIDEO: Wielki promotor zainteresuje się Szeremetą? Polska mistrzyni: wierzę w to

Już w drugiej rundzie pojawiła się krew - Hrgović doznał rozcięcia nad okiem, które na moment zagroziło jego dominacji. Ale to tylko dolało oliwy do ognia. Chorwat wpadł w szał ofensywy, z furią szukając szczęki Joyce’a. Ten starał się odpowiadać, lecz jego ciosy trafiały rzadziej i były zdecydowanie mniej wyraziste.

W czwartej i piątej rundzie Hrgović był jak maszyna - nie do zatrzymania, nie do zranienia. Joyce wyglądał na zagubionego, wolniejszego, jakby po raz pierwszy od dawna poczuł na własnej skórze, czym jest bezsilność w ringu. Każda próba odwrócenia losów walki kończyła się kontrą. Ciosy Hrgovića były nie tylko celne, ale też brutalnie skuteczne - każdy z nich wbijał Brytyjczyka głębiej w liny.

Nadzieja na powrót przyszła w ósmej rundzie, kiedy Joyce, rzucając się w desperacką ofensywę, trafił kilkoma solidnymi sierpami, które na moment zatrzymały Chorwata. Hrgović zachwiał się, ale nie upadł. Zacisnął zęby, przetrwał i… wrócił silniejszy. Dziewiąta i dziesiąta runda to już pokaz zimnej precyzji i stalowych nerwów - Hrgović wyłączył emocje i punktował Joyce’a jak doświadczony chirurg.

Gdy zabrzmiał ostatni gong, nie było wątpliwości, kto rządził tego wieczoru w Manchesterze. Tę ringową wojnę w pełni zasłużenie wygrał Filip Hrgović. Sędziowie byli jednomyślni i punktowali 97-93, 96-95 i 98-92 na korzyść chorwackiego pięściarza.

Tuż po tym werdykcie Filip Hrgović wezwał do rewanżu Daniela Dubois. To właśnie z aktualnym mistrzem świata IBF doznał jedynek porażki w karierze. Na ten moment nie wiadomo czy do tego rewanżu będzie mogło dojść. Chorwat jednak może być pewien dużej walki z przedstawicielem czołówki wagi ciężkiej.

Komentarze (1)
avatar
Rotir
8 h temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Człowieku, czy ty wiesz co to jest apanaże? Do szkoły i to specjalnej. 
Zgłoś nielegalne treści