Podczas środowego spotkania z mediami Tyson Fury podzielił się sekretem, który skrywał od kilku miesięcy. Na dzień przed pierwszym starciem z Ołeksandrem Usykiem jego żona, Paris Fury, poroniła. Chociaż Paris nie powiedziała mężowi o tragedii aż do zakończenia pojedynku, Fury przyznał, że przeczuwał najgorsze.
Do tragedii doszło w Wielkiej Brytanii, ponieważ Paris Fury, z powodu problemów z ciśnieniem krwi, nie mogła pozwolić sobie na lot do Arabii Saudyjskiej. Mimo zachowania tej ostrożności nie udało się uratować ciąży.
- Nie tłumaczę się, ale była w szóstym miesiącu ciąży. To nie jest jak małe poronienie na początku - kobieta musi fizycznie urodzić martwe dziecko, sama, podczas gdy mąż jest w obcym kraju. Przechodzenie przez to samemu nie jest łatwe. Kiedy powiedziała mi, że nie może przylecieć, wiedziałem tak naprawdę, że coś jest nie tak - wyznał Tyson Fury na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska kulturystka oczarowała fanów. Przesłała pozdrowienia z Korei
- Turki Al-Sheikh zaproponował nam prywatny odrzutowiec z lekarzem, aby ominąć problem wysokiego ciśnienia krwi. Paris powiedziała, że nie może przyjechać. Zapytałem ją, co się dzieje, i poprosiłem, żeby mi powiedziała, ale nie chciała nic zdradzić. Tak naprawdę już wtedy wiedziałem, co się stało. Nie usłyszałem tego od żony, ale przeczuwałem, a gdy wróciłem do domu, dostałem jedynie potwierdzenie - dodał Brytyjczyk.
Tyson i Paris Fury mają obecnie sześcioro dzieci. Mimo dużej rodziny, życie nie szczędziło im cierpień, bowiem Paris Fury aż trzykrotnie poroniła.
Pozostaje mieć nadzieję, że przed rewanżową walką Tysona Fury'ego z Ołeksandrem Usykiem obaj pięściarze nie będą musieli borykać się z rodzinnymi problemami i będą mogli w pełni skupić się na walce. Ich pojedynek zaplanowano na 21 grudnia w Rijadzie. Pełna karta walk tej gali jest dostępna TUTAJ.