Wiadomo, co Usyk rzucił na lotnisku. Chwilę później go zatrzymano

Getty Images / Justin Setterfield / Na zdjęciu: Ołeksandr Usyk
Getty Images / Justin Setterfield / Na zdjęciu: Ołeksandr Usyk

- Nie chcieli opuścić bramki. Podeszli do nich pracownicy służby lotniska, ale nie wykonywali poleceń - mówi WP SportoweFakty rzecznik Karpackiego Oddziału Straży Granicznej na temat zatrzymania Ołeksandra Usyka i jego kolegi na lotnisku w Krakowie.

W tym artykule dowiesz się o:

Szokujące obrazki z krakowskiego lotniska obiegły świat. We wtorek jeden z najlepszych bokserów świata Ołeksandr Usyk został zatrzymany na lotnisku w Krakowie przez Straż Graniczną. W jego sprawie interweniował sam prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski (więcej TUTAJ).

Dlaczego zdecydowano się na zatrzymanie mistrza świata federacji WBC, WBA, WBO, IBF i IBO w wadze ciężkiej? O kulisach zdarzenia opowiada WP SportoweFakty major Jacek Michałowski, rzecznik Karpackiego Oddziału Straży Granicznej.

- To nie było zatrzymanie, lecz doprowadzenie. Sprawa była związana z tym, że jeden z tych panów nie dostał zgody na lot. Wtedy Ołeksandr Usyk powiedział, że również nie będzie kontynuował podróży - rozpoczyna oficer.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni

- Jedyny problem z tą sytuacją był taki, że obaj panowie troszkę się poddenerwowali i nie chcieli opuścić bramki. Podeszli do nich pracownicy służby lotniska, ale nie wykonywali poleceń. Dalej nie chcieli opuścić stanowiska i zostali wezwani nasi funkcjonariusze z zespołu interwencji specjalnych - dodaje.

Media społecznościowe obiegł filmik, na którym bokserski mistrz świata jest zakuty w kajdanki i wsiada do windy. Według naszego rozmówcy nie było realnego zagrożenia.

- Nie robili żadnych problemów, nie było z ich strony agresji w stosunku do naszych funkcjonariuszy. Zakuliśmy jednego z nich w kajdanki wyłącznie w celach prewencyjnych, by nie zaogniać sytuacji. Byli poddenerwowani, a to dość potężni panowie. Nie chcieliśmy negatywnego rozwoju sytuacji, a ta osoba została rozkuta tuż po doprowadzeniu do pokoju - tłumaczy major.

- Funkcjonariusze wytłumaczyli panom, co im grozi, jeśli nie podporządkują się komendom naszych pracowników. Doprowadzili ich do pomieszczeń służbowych, a tam sprawa została wyjaśniona. Opuścili placówkę do 22:30 - tłumaczy Jacek Michałowski.

Jak ujawnia rzecznik Straży Granicznej, panowie spędzili w pomieszczeniu około godziny, a dopiero później zostali wypuszczeni. Dlaczego trwało to tak długo, skoro nie było żadnego zagrożenia?

- Było to związane z tym, że nie byli w stanie porozumieć się ani po polsku, ani po angielsku i czekali na osobę, która będzie mówiła w języku ukraińskim - dodaje rzecznik Straży Granicznej.

Usyk i jego kolega nie będą mieli jednak postawionych żadnych zarzutów. Czy będą wyciągnięte wobec nich jakiekolwiek inne konsekwencje?

- To jest całkowicie normalna procedura. Takich sytuacji jest czasem kilka w tygodniu. Dostali upomnienie. Normalnie będą mogli korzystać w przyszłości z lotniska w Balicach - kończy major Jacek Michałowski.

Warto dodać, że sam bokser nie miał żadnych pretensji do polskich funkcjonariuszy. W mediach społecznościowych napisał, że doszło do nieporozumienia, które szybko zostało rozwiązane. "Mam szacunek do polskiej policji za wypełnianie swoich obowiązków bez względu na wzrost, wagę, zasięg i realia" - przyznał.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty