Gołota przyznał, że cały czas dostaje oferty. "Jestem w znakomitej formie"

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Andrzej Gołota
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Andrzej Gołota

- Czasami dzwonią do mnie jacyś wariaci i próbują namówić na kolejną walkę. Moja żona zawsze reaguje na to tak samo. No cóż, muszą mi wystarczyć codzienne zajęcia na siłowni i spacery z psem - mówi z uśmiechem Andrzej Gołota, legenda polskiego boksu.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

[/b]Andrzej Gołota przyleciał właśnie z USA do Polski, a podczas krótkiej wizyty w ojczyźnie znalazł czas, by pojawić się na gali dla najzdolniejszych bokserów młodego pokolenia organizowanej przez PZB. Młodzi zawodnicy mieli okazję zrobić sobie zdjęcie z legendą polskiego boksu, a ten chętnie zamienił z nimi słowo. U pozujących z nim kibiców poprawiał z kolei ustawienie gardy, instruując przy tym ekspercko.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Miał pan okazję spotkać się z wieloma młodymi bokserami, którzy reprezentują Polskę na arenie międzynarodowej. Jaki ma pan przekaz dla tych polskich zawodników?

Andrzej Gołota, brązowy medalista igrzysk w Seulu w 1988 roku, jeden z najlepszych bokserów w historii Polski: Trudne pytanie, bo dziś boks to jest już inna dyscyplina. Kiedyś byłem szczęśliwy, gdy dostałem dres reprezentacji Polski. O stypendiach czy nagrodach finansowych nie było mowy. Liczyło się tylko to, by z każdym miesiącem być coraz lepszym pięściarzem i zdobywać medale na kolejnych imprezach.

Myśli pan, że młodzi zawodnicy już nie mają takich ambicji?

Teraz za dużo jest myślenia o pieniądzach i to praktycznie już na samym początku kariery. Szkoda, że coraz mniej zawodników myśli o zdobyciu medalu, a bardziej skupiają się na kasie. Mam jednak nadzieję, że coś się zmienia. Nadal uważam, że rozpoczęcie wielkiej kariery od igrzysk to dobry pomysł. Ja do dzisiaj wspominam igrzyska w Seulu i nie mogę odżałować niesłusznej porażki w półfinale. Im jednak więcej czasu mija od tamtego wydarzenia, tym bardziej doceniam ten wynik.

Młodzi zawodnicy traktują pana jak mistrza? 

Oj nie. Mistrzem niestety nigdy nie byłem. Gdybym kiedyś sięgnął po złoty medal igrzysk albo pas mistrza świata, to wtedy można byłoby mnie tak nazywać. Nie udało się jednak, więc nie przyjmuję takiego tytułu.

ZOBACZ WIDEO: Kto wygra: Szpilka czy Wrzosek? Gwiazdy MMA typują walkę

Dziś w naszej reprezentacji prym wiodą kobiety. Aż trzy z nich mają kwalifikację olimpijską, a możliwe, że do Paryża nie pojedzie żaden z panów. Jak to wytłumaczyć?

Dziewczyny uciekły chłopakom. Mam jednak nadzieję, że męska reprezentacja wykorzysta szansę i podczas ostatniego turnieju powalczy o choćby jedno miejsce na igrzyska w Paryżu.

Widział pan nasze zawodniczki w akcji? Jak wrażenia?

Przyznam, że dla mnie boks kobiet to wciąż jest ewenement. Nigdy mi się nie śniło, że kobiety też będą uprawiać tę dyscyplinę (na igrzyskach rywalizują od 2012 roku – dop. aut.). Widać jednak, że w naszym kraju idzie im lepiej niż chłopakom. Trzeba im kibicować. Stać je na medal.

Trzeba jednak przyznać, że przyszłość boksu w naszym kraju nie wygląda pozytywnie. Znacznie więcej fanów mają dzisiaj walki MMA, nie wspominając już o galach freak-fightowych. Przeraża pana to, co dzieje się ze sportami walki w Polsce?

Podchodzę do tego zupełnie inaczej. Nie martwi mnie to. To po prostu coś nowego i trzeba się do tego przyzwyczaić. Fajnie, że sporty walki w Polsce są, a boks w tym wszystkim jakoś się utrzymuje. Nie jest aż tak źle. Jeśli bokserzy będą tworzyć dobre widowiska, to zapewniam, że wszyscy będą oglądali ich walki.

Pana ktoś próbował namówić w ostatnim czasie do powrotu na ring?

Oferty faktycznie cały czas spływają i są one poważniejsze lub mniej poważne. Gdy jednak tylko słyszy o tym moja żona, to reakcja jest zawsze taka sama. "Usiądź, ochłoń, uspokój się". Za każdym razem słyszę dokładnie to samo. Zdążyłem się już do tego przyzwyczaić. Nawet mnie to trochę śmieszy.

Czy to znaczy, że miał pan ofertę walki we freak-fightach?

Czasami coś tam dostaję. Jacyś wariaci dzwonią i próbują coś wskórać.

Nawet miliony nie skusiłyby pana, żeby wyjść jeszcze do ringu czy oktagonu?

To jest zupełnie inny rodzaj sportu. Nie jestem szczególnie tym zainteresowany, więc raczej nigdy się to już nie zdarzy. Nie dość, że sam musiałbym być przekonany do tego pomysłu - a nie jestem - to dodatkowo musiałbym przekonać żonę, a to już prawie niemożliwe.

Ostatnio mocno komentowane było nagranie z pana spotkania z Riddickiem Bowem, na którym bardzo wolno idziecie i wyglądacie, jakby każdy krok sprawiał wam trudność. Internauci wyciągnęli wnioski, że to kariery bokserskie odcisnęły piętno na waszym zdrowiu. Jest aż tak źle?

Widziałem to i śmiałem się z tych reakcji. Faktycznie, on szedł wolno, a ja po prostu musiałem dopasować się do jego tempa. Nie będę przecież szedł 10 metrów przed nim. Mogę zapewnić, że jestem w znakomitej formie, a jeśli ktoś nie wierzy, to zapraszam do sprawdzenia się na treningu. Nie widać, że jestem w dobrej dyspozycji?

Przyznam, że sam jestem zaskoczony. Ma pan 56 lat i nie widać u pana zbędnych kilogramów.

To efekt codziennych spacerów. Dzieci wyprowadziły się z domu, a zaoszczędzony czas wykorzystuję choćby na spacery z psem. Potrafię chodzić bardzo długo. Bieganie już zakończyłem, bo w moim wieku oliwienie stawów to trudna sprawa. Zapewniam jednak, że kondycję wciąż mam bardzo dobrą. Poza spacerami codziennie pojawiam się na siłowni i proszę mi wierzyć, że wciąż dźwigam ciężary porównywalne z tymi z czasów kariery. Andrzej Gołota wciąż jest w dobrej formie. Kocham sport i nie wyobrażam sobie dnia bez żadnej aktywności fizycznej.

W trakcie kariery przyjmował pan ciosy od największych gwiazd tego sportu. Dziś czuje pan negatywne konsekwencje zdrowotne długiej kariery?

Czasem się śmieję, że jedyne, co czuję po zakończeniu kariery, to brak pieniędzy. To oczywiście tylko żarty. Mam się dobrze i jestem zadowolony z życia.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Andrzej Gołota będzie również gościem specjalnym gali Suzuki Boxing Night 29, która odbędzie się w Dobczycach. Polacy zmierzą się na ringu z Litwinami.

Czytaj więcej:
Paryż we łzach. Rewelacja w finale LM!
Paweł zdradza, co powiedział Viniemu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty