Tak potraktowano mistrza świata z Rosji w ringu

Getty Images / Ethan Miller / Na zdjęciu: Dmitrij Biwoł
Getty Images / Ethan Miller / Na zdjęciu: Dmitrij Biwoł

Kiedy pojawił się na ringu, spiker nie wspomniał o jego miejscu urodzenia w Kirgistanie ani o rezydencji w Petersburgu w Rosji. Ogłoszono jedynie, że bokser pochodzi z Indio w Kalifornii. Sam był w szoku.

W tym artykule dowiesz się o:

To był wspaniały pojedynek na gali w Las Vegas. Dmitrij Biwoł (20-0, 11 KO) znalazł sposób na pokonanie fenomenalnego Saula Alvareza (57-2-2, 39 KO). Rosjanin obronił mistrzowski pas organizacji WBA w wadze półciężkiej.

Po dwunastu rundach sędziowie punktowali 115-113, 115-113, 115-113. Statystyki z tego starcia nie kłamią.

Obrońca tytułu był po prostu skuteczniejszy, zadał więcej mocnych ciosów, gdy "Canelo" wyprowadził ich najmniej spośród swoich wszystkich 12-rundowych batalii. Biwoł był lepszy od Meksykanina niemal w każdym aspekcie walki.

Nie wiedział, czego się spodziewać

Mistrz wagi półciężkiej WBA, Dmitryj Biwoł, nie miał pojęcia, jak prezenter ringowy zaprezentuje go podczas sobotniego wielkiego pojedynku pay-per-view w T-Mobile Arena w Las Vegas.

ZOBACZ WIDEO: Brutalny nokaut. Cios idealny! "Skleił się z twarzą!"

Biwoł, rosyjski bokser, który większość życia spędził w Sankt Petersburgu w Rosji, został wcześniej poinformowany, że nie wolno mu wywieszać rosyjskiej flagi, a hymn narodowy nie zostanie zagrany.

Kiedy pojawił się na ringu, spiker nie wspomniał o miejscu urodzenia Biwoła w Kirgistanie ani o jego rezydencji w Petersburgu w Rosji. Ogłoszono, że pochodzi z Indio w Kalifornii, gdzie bokser trenuje z doświadczonym trenerem Joelem Diazem.

Początkowo emerytowani mistrzowie świata Witali i Władimir Kliczko, którzy są z Ukrainy, otwarcie wzywali do wycofania Biwoła z walki. Ich zdaniem wszyscy rosyjscy sportowcy powinni zostać wykluczeni z zawodów do czasu zakończenia inwazji. Organizatorzy wydarzenia, WBA, a co ważniejsze Canelo, nie zgodzili się z wyciągnięciem Biwoła, który nie wspiera trwającej wojny.

- Najpierw mówili, że nie mogę boksować, potem mówili:"Zróbmy to, ale bez rosyjskiej flagi", potem dodali: "Grajmy inną muzykę, kiedy wyjdziesz na ring", a potem zapytali, jak powinienem zostać ogłoszony. To było dla mnie zaskoczeniem, jak mnie ogłosili. Nie powiedzieli, że pochodzę z Petersburga czy Kirgistanu, powiedzieli, że pochodzę z Kalifornii - powiedział Biwoł Igorowi Lazorinowi.

- Nie obwiniam organizatorów, traktuję ich ze zrozumieniem, ale dla mnie najważniejsza była walka. Fajnie jest, gdy możesz reprezentować swój kraj, ale myślę, że wszyscy rozumieją wszystko to, co się dzieje - zaznaczył.

Czytaj także:
Mariusz Pudzianowski wraca do klatki. Znamy terminy dwóch kolejnych gal KSW
Potworny nokaut w MMA! Zobacz, co wydarzyło się na gali w Londynie