"Wersja Giertycha pełna luk" - napisała w poniedziałek "Rzeczpospolita", która dotarła do opinii biegłego, który wypowiadał się w sprawie zgonu Dawida Kosteckiego.
"Wątpliwe, by przez jedno dotknięcie paralizatora Dawid Kostecki stracił przytomność. Rażenie paralizatorem powoduje silny ból, a zaatakowana nim osoba próbuje się bronić i krzyczy. Wątpliwe, by została bezczynna, jak i to, by jedno przyłożenie urządzenia, skutecznie obezwładniło boksera" - cytowała wersję biegłego "RP".
- Czytałem ten artykuł. To fake news, tzn. zawiera część wypowiedzi biegłego, które są dla prokuratury korzystne w takim znaczeniu, że zakładają teoretyczną możliwość samobójstwa, ale nie zawierają tych części, które są dla tego stanowiska niekorzystne - mówi dla WP SportoweFakty Roman Giertych.
ZOBACZ WIDEO Championship. Bristol City - Middlesbrough. Emocje do samego końca. Promyk nadziei dla gości [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- To typowy przeciek intencjonalny. Widać, że autorzy nie mieli dostępu do całości protokołu. W artykule są cytaty wyrwane z kontekstu. Fragmenty protokołu musiała przekazać "Rzeczpospolitej" prokuratura. My do tego dostępu nie mamy - komentuje mecenas Giertych.
Opinia biegłego, którą cytowała "RP", była odpowiedzią na stanowisko pełnomocników Dawida Kosteckiego. Ci na konferencji prasowej opisywali, że na szyi sportowca ujawniono dwa punkty przypominające wkłucia. - Analiza, którą przeprowadziliśmy, wskazuje, że mamy do czynienia ze śladem, który pochodzi od paralizatora domowej roboty - mówił Roman Giertych (więcej TUTAJ).
Zobacz też: Boks. Są wyniki badań toksykologicznych Dawida Kosteckiego
Pełnomocnik rodziny Dawida Kosteckiego opisywał, że domowy paralizator, którym jego zdaniem obezwładniono zmarłego pięściarza, w pięć sekund jest w stanie wprowadzić osobę w szok i obezwładnienie. - Potem można upozorować powieszenie - przekonywał prawnik.
Dawid Kostecki zmarł 2 sierpnia. Prokuratura po pierwszej sekcji zwłok uznała, że targnął się na swoje życie. Ustalono, że były pięściarz powiesił się na pętli z prześcieradła, leżąc w łóżku w areszcie śledczym na Białołęce.