Pojedynek pomiędzy Adamem Kownackim a Chrisem Arreolą był głównym wydarzeniem wieczoru podczas gali, która odbyła się w Barclays Center na Brooklynie. Stawką rywalizacji był interkontynentalny pas mistrza świata federacji IBF w wadze ciężkiej. "Babyface" walczył również o dobre imię polskiego boksu, po ostatnich porażkach Głowackiego, Sulęckiego i Szpilki.
Na oficjalnym ważeniu przed walką cięższy okazał się Polak. 30-latek wniósł na wagę 120,6 kg. Chris Arreola zanotował natomiast 110.6 kg. Obaj pięściarze wyglądali na rozluźnionych, zaznaczając jednak, że są przygotowani na wielkie grzmoty.
Zobacz także: Boks. "Byłem w szoku jak go zobaczyłem". Dawid Kostecki we wspomnieniach Andrzeja Kostyry
Wielka wojna!
Zanim pojedynek rozpoczął się na dobre, zawodnicy wysłuchali hymnów narodowych. Mazurek Dąbrowskiego wybrzmiał aż w czterech zwrotkach, jednak polska publika nie zawiodła i głośno wyśpiewała hymn do końca. Od samego początku pięściarze ruszyli do piorunujących ataków. Więcej ciosów wyprowadzał Kownacki, skupiając się głównie na akcji lewy-prawy. Co jakiś czas dochodziło do zwarć, gdzie skutecznie krótkimi uderzeniami operował "Babyface".
ZOBACZ WIDEO: Piotr Jagiełło o walce Szpilki z Chisorą. "To było bardzo trudne doświadczenie. Zobaczymy, jaki ma plan na przyszłość"
Drugie starcie przebiegiem przypominało pierwszą odsłonę. Z obu stron padały mocne ciosy, Arreola starał się nie być dłużny Polakowi, jednak to uderzenia Kownackiego były silniejsze i częstsze. Obaj zawodnicy wytoczyli najcięższe działa, a intensywność pojedynku zachwycała kibiców zgromadzonych w Barclays Center.
Trzecia runda rozpoczęła się bardzo dobrze dla łomżanina, który raz po raz lokował mocne ciosy na głowie Arreoli. Sytuacja zmieniła się w czwartym starciu, w którym do głosu doszedł Amerykanin. Polak atakował rzadziej, a jego uderzenia były znacznie wolniejsze niż wcześniej.
Pięściarze mimo bardzo dużej intensywności, nie dawali za wygraną. W piątej odsłonie Arreola nabawił się kontuzji lewej ręki, co wykorzystywał Polak boksując częściej prawą ręką.
Kontuzjowany Arreola stawiał opór
W kolejnych rundach obraz walki nie zmieniał się. Wciąż lepszym pięściarzem był Adam Kownacki, a liczba uderzeń wyprowadzana przez zawodników imponowała. Przed potyczką wiadomo było, że "Koszmar" słynie z odporności na ciosy, jednak trudno było przypuszczać, że będzie w stanie znieść tyle uderzeń Polaka.
Adam Kownacki był znacznie skuteczniejszy w akcjach z dystansu. Ciosy proste z lewej i prawej ręki robiły wrażenie na Arreoli, który starał się sprowadzać walkę do półdystansu i tam szukać okazji nokautującym uderzeniem. Polak nadal wyprowadzał dużo prawych, trafiając zranioną rękę Arreoli.
Od dziesiątego starcia tempo walki minimalnie spadło. Obaj pięściarze byli już wyraźnie wyczerpani wcześniejszymi ciosami, które doszły do ich głów. Wciąż jednak celniejszym i lepiej bijącym pięściarzem był Polak, który stopował ofensywne zapędy Amerykanina.
Ostatecznie o wyniku rywalizacji, ku zaskoczeniu wszystkich, musieli zadecydować sędziowie. Arbitrzy punktowali: 118-110 i dwukrotnie 117-111, wszyscy dla Adama Kownackiego. Tym samym odniósł on 20. zwycięstwo na zawodowym ringu i zdobył interkontynentalny tytuł mistrza świata federacji IBF.
It's all love between @AKbabyface and @nightmareboxing after a BRUTAL 12-round slugfest. Now we go to the scorecards. Who ya got?? #PBConFOX #KownackiArreola pic.twitter.com/b82hBckGJ2
— PBC (@premierboxing) August 4, 2019
W pozostałych walkach na gali w Barclays Center Jean Pascal pokonał Marcusa Browne'a a Wale Omotoso wygrał z Curtisem Stevensem.
Zobacz także: MMA. Salim Touahri z trzecią przegraną w UFC. Mickey Gall pokonał Polaka decyzją sędziów