Boks. Adam Kownacki: Jeżeli uda się dobrze trafić Arreolę, skończę go wcześniej

Getty Images / Sarah Stier / Na zdjęciu: Adam Kownacki
Getty Images / Sarah Stier / Na zdjęciu: Adam Kownacki

- Trzeba iść do przodu, wywierać presję i w końcu go złamać - mówi Adam Kownacki, który już w najbliższą sobotę zmierzy się z Chrisem Arreloą. Ta walka ma przybliżyć Polaka do boju o mistrzostwo świata.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Mateusz Hencel, WP SportoweFakty: Jak przebiegły przygotowania i jak się pan czuje na kilka dni przed walką?[/b]

Adam Kownacki, najlepszy polski pięściarz kategorii ciężkiej: Czuję się naprawdę bardzo dobrze, przygotowania przebiegały zgodnie z planem. Przede wszystkim jestem zdrowy. Nie mogę już się doczekać soboty. 29 lipca mieliśmy dwa ostatnie ciężkie treningi, 30 lipca elementy taktyki. Czwartek będzie wolny, w piątek lekki rozruch i w sobotę walka.

Z kim pan sparował, kto pomagał podczas przygotowań?

Na początku był Amerykanin Mike Coffie, Joey Dawejko i dwie rundy sparingowe dał mi Jarrell "Big Baby" Miller. Później został już tylko Mike Coffie i pomagał mi w przygotowaniach również Brandon Lynch, zawodnik z rekordem 1-0. Szczególnie dobre były walki z Dawejko, który fajnie bije z kontry i naprawdę ciekawie się z nim boksowało.

Zobacz także: Boks. Trener Chrisa Arreoli o Adamie Kownackim: To będzie wojna charakterów

Będzie to pana pierwszy pojedynek w karierze jako walka wieczoru. Jest z tym związany jakiś stres?

Przede wszystkim mnie to motywuje! Bardzo dużo spraw w moim życiu złożyło się naraz, dziecko w drodze, walka wieczoru, dużo większe zainteresowanie. Sądzę, że dobrze sobie z tym radzę i w sobotę będzie wszystko tak, jak powinno być, czyli wygrana walka.

ZOBACZ WIDEO: Piotr Jagiełło o walce Szpilki z Chisorą. "To było bardzo trudne doświadczenie. Zobaczymy, jaki ma plan na przyszłość"

W Barclays Center w Nowym Jorku czuje się pan już chyba jak w domu? W hali będzie wielu Polaków?

Wychowałem się całkiem niedaleko na Brooklynie i pojedynków w tym miejscu zawsze nie mogę się doczekać. Polaków zapowiada się podczas mojej potyczki naprawdę wielu i z całą pewnością hala będzie biało-czerwona.

Pańskim rywalem będzie Chris Arreola, kiedyś świetny pięściarz wagi ciężkiej.

Ostatnie dwie walki wygrał, wrócił jednak po długiej przerwie. Manny Pacquiao pokazał jednak niedawno, że wiek to tylko liczba i pokonał świetnego Keitha Thurmana. A w wadze ciężkiej szczególnie wiek ma mniejsze znaczenie.

Jego trener zapowiada, że walka potrwa mniej niż siedem rund.

Jestem gotowy na dwanaście odsłon. Jeżeli uda się dobrze trafić Arreolę, na pewno wykorzystam sytuację i skończę go wcześniej. Plan na walkę jest taki, żeby jak zwykle iść do przodu, wywierać presję i w końcu go złamać.

Wasze zestawienie stylów gwarantuje ringową bijatykę.

I mam nadzieję, że tak właśnie będzie! Poradziłem sobie szybciej z Arturem Szpilką oraz Geraldem Washingtonem niż Deontay Wilder i mam nadzieję, że w tym przypadku będzie tak samo (Arreola przegrał z Amerykaninem przez RTD w 8. rundzie przyp. red.).

Zobacz także: Boks. Już wiadomo, kto skomentuje walkę Adam Kownacki - Chris Arreola (transmisja)

Czyli sugeruje pan, że rozprawi się z nim przed czasem i Polakom warto zagrać na zwycięstwo Kownackiego przed czasem?

(śmiech) To jest boks, ale postaram się zrobić wszystko, żeby go znokautować!

Słyszałem głosy, że Joe Goossen, trener Arreoli, może być jednym z największych atutów Chrisa.

Ani trochę się takimi słowami nie przejmuję. Walczyłem przecież z Iago Kiladze, w którego narożniku stał legendarny Freddie Roach i zdołałem go znokautować, więc nie przejmuję się i nie myślę o takim gadaniu.

Jak sytuacja z wagą? Ile planuje pan wnieść do ringu? Poprzednio było 117,3 kg.

Teraz będzie trochę wyżej, myślę, że około 120 kg. Wynika to z tego, że rywalem będzie naprawdę twardy Arreola. On idzie do przodu i walczy, więc muszę mieć siłę po swojej stronie. Z Washingtonem chciałem być trochę lżejszy, ponieważ myślałem, że będzie on więcej chodził na nogach. Tu sądzę, że większa waga będzie moim atutem.

Przyjmijmy, że wygrywa pan walkę z Arreolą przed czasem, co jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. I co dalej? Jeszcze niedawno wydawało się, że walka o mistrzostwo świata jest naprawdę blisko.

Wciąż tak naprawdę jest blisko. Widzieliśmy przecież historię Andy'ego Ruiza Jr, który wziął walkę z Anthonym Joshuą i zdetronizował mistrza. Ktoś wpadnie na dopingu lub zdarzy się jakaś kontuzja i już można dostać swoją szansę. Nauczyłem się już, że należy być non-stop w treningu, cały czas trenować, bo okazja może nadejść z dnia na dzień. Skupiam się jednak teraz na Arreoli, ponieważ nie uważam, że to będzie łatwy pojedynek.

Do takiej potyczki przybliżyła pana chyba jednak wpadka dopingowa Dilliana Whyte’a?

Zgadza się. Był to jednak dla mnie ogromny szok, nie mogłem w to uwierzyć. Mówiłem nawet do Jarrella, jak on mógł to zrobić... Naprawdę szok i wielkie zaskoczenie.

Ewentualne zwycięstwo dedykował pan będzie chyba małżonce i małemu Kaziowi, który lada chwila przyjdzie na świat.

Pewnie, że tak! Koniec walki z Arreolą to początek nowych doświadczeń i szybki, kolejny pojedynek, tym razem z pampersami (śmiech).

Obserwuj autora na Twitterze:

Źródło artykułu: