33-latek kontuzji miał nabawić się podczas przygotowań do walki z Tysonem Furym. Kilka dni po walce Deontay Wilder zdradził, że doznał urazu ręki i musiał przejść operację. Do kontuzji miało dojść dwanaście tygodni przed potyczką z Brytyjczykiem.
- Ludzie tego nie wiedzą, ale na dwanaście tygodni przed walką złamałem prawą rękę. Przeszedłem operację. Wszystko utrzymywaliśmy w tajemnicy - powiedział Wilder. Miał złamaną kość pomiędzy nadgarstkiem i łokciem, a urazu nabawił się podczas jednego ze sparingów.
- Po prostu chciałem uderzyć mojego sparingpartnera hakiem, a niefortunnie trafiłem w jego łokieć. To nie jest usprawiedliwienie. W rewanżu pokażę swoją moc. Nie mogę się już go doczekać - dodał amerykański bokser.
Walka pomiędzy Wilderem i Furym zakończyła się remisem. Jeden z sędziów wskazał na wygraną Wildera (115-111), drugi uznał, że zwyciężył Fury (114-112), a zdaniem trzeciego był remis (113-113). Wynik ten oznacza, że Amerykanin zachował mistrzowski pas federacji WBC w wadze ciężkiej.
ZOBACZ WIDEO: Izu Ugonoh zdradza swoje marzenia. "W pierwszej rundzie walę na deski Joshuę!"