- Patrzę na ciebie i widzę strach. Wziąłeś tę walkę tylko dlatego, ponieważ po tak długiej przerwie i dwóch lżejszych walkach uważasz, że nie jestem jeszcze na ciebie odpowiednio przygotowany - powiedział Tyson Fury w kierunku Deontaya Wildera.
Fury w 2018 roku powrócił na zawodowy ring po przeszło 2,5-letniej przerwie. 30-latek mieszkający w Manchesterze w walkach na przetarcie łatwo zwyciężył Sefera Seferiego i Francesco Pianetę. "Olbrzym z Wilmslow" jest niepokonany na zawodowych ringach, a w listopadzie 2015 roku został mistrzem świata czterech kategorii wagowych po sensacyjnej wygranej z Władimirem Kliczką. Poważne problemy z depresją i nadwagą sprawiły, że Fury po wielkim triumfie nad Ukraińcem nie bronił tytułów i został ich pozbawiony.
Były czempion jednak nadal czuje się mistrzem, co podkreślił na konferencji. - To ja jestem linearnym mistrzem, póki co więc jestem też numerem jeden. To będzie więc walka dwóch mistrzów - wyznał Fury.
Jednocześnie pogromca Władimira Kliczki stwierdził, że do tej pory Amerykanin nie walczył z wymagającymi przeciwnikami. - Jeśli do tej pory twoim najgroźniejszym rywalem był Luis Ortiz, to masz poważne problemy. Mogłem obijać kolejnych leszczy, ale chciałem tej walki i to ja do niej doprowadziłem. Wycisnę Wildera jak cytrynę i zrobię z niego lemoniadę - wykrzyczał pewny siebie Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki ma nowy pomysł, jak zdobyć K2 zimą. "Musimy zmienić trzy rzeczy"