Pierwsze skończenie przed czasem od dziewięciu lat. Manny Pacquiao znokautował Lucasa Matthysse'a!

Getty Images / Na zdjęciu: Manny Pacquiao
Getty Images / Na zdjęciu: Manny Pacquiao

Takiego rozwiązania mało kto się spodziewał. Manny Pacquiao zdominował i znokautował Lucasa Matthysse'a, zdobywając kolejny pas mistrzowski w swojej karierze.

W tym artykule dowiesz się o:

Już od początku starcia widać było przewagę 40-latka, który dominował nad swoim przeciwnikiem szybkością, siłą, ale przede wszystkim pomysłem na walkę. Manny Pacquiao (60-7-2, 39 KO) bardzo szybko przeszedł do ofensywy, nie dając żadnych szans na przejęcie inicjatywy Lucasowi Matthysse'owi (39-5, 36 KO).

Pierwszy nokdaun miał miejsce w rundzie trzeciej. Pacquiao mocnym lewym podbródkowym posłał Matthysse'a na deski i rozpoczął powiększanie swojej przewagi. Niecałe sześć minut później, bo już w rundzie piątej, Argentyńczyk po sierpie od przeciwnika przyklęknął, dając sobie czas na odpoczynek.

"Pac Man" robił wszystko, żeby zakończyć ten pojedynek przed czasem. Rozwiązanie nadeszło w rundzie siódmej, gdzie Pacquiao po raz kolejny uderzył mocnym podbródkowym. Matthysse przyklęknął, jednak nie miał najmniejszej ochoty na kontynuowanie starcia z doświadczonym rywalem.

Dla Pacquiao było to pierwsze skończenie przed czasem od listopada 2009 roku, kiedy to w dwunastej rundzie Filipińczyk znokautował Miguela Cotto. Zwyciężając w Kuala Lumpur z Matthyssem, "Pac Man" zdobył pas mistrza świata World Boxing Association w wadze półśredniej.

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #22: zobacz, co się działo za kulisami gali

- Dziękuję Bogu za zwycięstwo. Wszystko to dedykuję Bogu i ludziom z Filipin. Dziękuję mojej ojczyźnie i prezydentowi za oglądanie tego pojedynku - powiedział chwilę po wygranej Pacquiao.

Przed pojedynkiem spekulowano, czy może to być ostatni występ 40-latka w zawodowym ringu. Promotor Filipińczyka na kilka tygodni przed starciem przyznał jednak, że chciałby doprowadzić do walki Manny'ego Pacquiao z Wasylem Łomaczenką.

- To już inna historia i inna dyskusja. Teraz jestem szczęśliwy, że mogę wrócić do swojej ojczyzny i świętować zwycięstwo. Planujemy zawalczyć jeszcze raz w 2018 roku, jednak niczego jeszcze nie zdecydowaliśmy. Teraz chcę wrócić na Filipiny i zrelaksować się - zakończył Pacquiao.

"Pac Man" zwyciężając w Kuala Lumpur udanie powrócił po zeszłorocznej przegranej w starciu z Jeffem Hornem. Wcześniej Pacquiao pokonał takich pięściarzy, jak Jessie Vargas czy Timothy Bradley Jr.

35-letni Matthysse chwilę po walce jasno przyznał, że przegrana nie oznacza dla niego odejścia na emeryturę. Dla Argentyńczyka była to piąta porażka w zawodowej karierze.

- Czasami wygrywasz, czasami przegrywasz. Dzisiaj była moja kolej na porażkę. Przegrałem jednak ze świetnym pięściarzem i niesamowitą legendą, Mannym Pacquiao. Na razie chcę odpocząć i zrobić sobie trochę przerwy. Pracowałem bardzo ciężko i chcę wrócić do rodziny. Przegrane i wygrane to część boksu - powiedział po pojedynku Matthysse.

Źródło artykułu: