Szantażyści chcą od Vlada Hrunova aż 400 tysięcy euro w kryptowalucie bitcoin. Bokserski menedżer nic nie robi sobie z pogróżek i nie zamierza płacić tak wielkiej kwoty. - To są ludzie, którzy chcą publikować o mnie niekorzystne rzeczy. Jestem jednak spokojny, gdyż nie mam się czego bać. Poinformowałem policję w Anglii, Rosji i USA - powiedział Hrunov w rozmowie z "Bildem".
Bokserski menedżer otrzymał informację od szantażystów za pośrednictwem aplikacji WhatsApp. Miał zrobić przelew w ciągu kilku godzin. Z gróźb wynikało, że jeśli Hrunov tego nie zrobi, to do rosyjskich, niemieckich i ukraińskich mediów sprzedane zostaną kompromitujące go materiały, w tym filmy i zdjęcia o charakterze erotycznym.
Hrunov pieniędzy nie przelał, co rozzłościło szantażystów. "Masz zapłacić teraz. W przeciwnym wypadku jesteś zniszczony w ciągu kilku dni. Jeśli pieniędzy nie będzie na naszym koncie, to możesz pożegnać się z rodziną, przyjaciółmi i karierą" - przekazali gangsterzy.
50-letni menedżer wcześniej opiekował się karierą Aleksandra Powietkina. Teraz jego podopiecznym jest Aleksander Ustinow, który z Manuelem Charrem przegrał na punkty. Ustinow za walkę miał otrzymać właśnie 400 tysięcy euro.
- Nie martwię się tym. Wiem, że manipulowanie zdjęciami i filmami jest możliwe. Może to być osoba z branży bokserskiej, która zna dokładną kwotę - dodał Hrunov.
ZOBACZ WIDEO: Polski maratończyk zaskoczył wszystkich. Takiego wyniku nikt się nie spodziewał