Rewanżowy pojedynek Tysona Fury'ego (34-1-1, 24 KO) z Ołeksandrem Usykiem to bez wątpienia najbardziej oczekiwana walka bokserska drugiej połowy 2024 roku. Po tym, jak w maju obaj stworzyli niesamowite widowisko w starciu o niekwestionowane mistrzostwo wagi ciężkiej, ich drugie spotkanie było tylko kwestią czasu.
Jeszcze przed rozpoczęciem pojedynku emocje sięgały zenitu. Kilkunastominutowe patrzenie sobie w oczy, wzajemne przekomarzanki i zakulisowe gierki - od dyskusji o długości brody Fury'ego po obecność krzyża w narożniku Usyka - to wszystko tylko podsycało napięcie. Wszystkie te kwestie ostatecznie rozstrzygnęły się jednak w ringu.
ZOBACZ WIDEO: Narzeczona polskiego tenisisty na Malediwach. Co za zdjęcia!
Od pierwszych sekund zarówno Fury, jak i Usyk ruszyli bardzo energicznie. Z obu stron było dużo przyruchów i taktyki, ale niewiele celnych ciosów. Brytyjczyk wyraźnie polował na pojedyncze uderzenia, a każda jego próba spotykała się z dużym respektem ze strony Ukraińca. Z kolei Usyk, w swoim stylu, zachwycał pracą nóg, choć w pierwszych rundach z jego "tańca" niewiele wynikało.
W czwartej rundzie Ołeksandr Usyk wyraźnie postawił na bardziej ofensywny styl. Tyson Fury momentami miał problemy z jego szybkością, ale z drugiej strony umiejętnie szukał okazji do kontrataków. To przynosiło całkiem dobre efekty, bowiem kilkukrotnie Usyk nadział się na mocne ciosy.
Dość nieoczekiwanie Fury nie słabł z rundy na rundę, co mogło zaskakiwać, zważywszy na jego rekordową wagę. Brytyjczyk konsekwentnie realizował swój plan i po ośmiu rundach to twarz Usyka była bardziej rozbita. Niemniej jednak Ukrainiec dalej imponował pracą nóg i starał się zadawać ciosy w różnych płaszczyznach.
W ostatnich rundach Usyk coraz odważniej skracał dystans, co okazywało się skuteczne - często kończyło się to czystymi uderzeniami na twarz Brytyjczyka. Te próby jednak nie robiły większego wrażenia na Furym. Z kolei Brytyjczyk coraz częściej lokował mocne ciosy na korpus, które wyraźnie odczuwał Usyk.
Ostatnie starcie to koncert Usyka. Fury próbował chaotycznych ataków, a Ukrainiec dzięki pracy nóg raz po raz kontrował Brytyjczyka. To był piękny pokaz walki ze wstecznego biegu. Wydaje się, że w ostatniej części tego pojedynku Fury nie miał pomysłu na to, jak przełamać rywala.
Po świetnych 12 rundach o zwycięstwie musieli zadecydować sędziowie. Wydaje się, że było to niezwykle trudne zadanie, bowiem optycznie starcie było wyrównane i wiele zależało od tego, jaką taktykę arbitrom przypadła bardziej do gustu. Ci bardziej docenili niesamowitą pracę nóg Ołeksanra Usyka, który wygrał jednogłośną decyzją sędziów.
Wygląda na to, że tą wygraną Ołeksandr Usyk zakończył, przynajmniej na jakiś czas, etap rywalizacji z Tysonem Furym. Przed Ukraińcem otwierają się teraz ciekawe możliwości, by odpowiednio zagospodarować pasy mistrzowskie federacji WBC, WBA, WBO oraz IBO. Pierwszą z opcji jest walka ze zwycięzcą starcia Daniel Dubois - Joseph Parker, którzy w lutym zmierzą się o mistrzostwo świata IBF. W takim przypadku ponownie moglibyśmy zobaczyć pojedynek o niekwestionowane mistrzostwo wagi ciężkiej.