[b]
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Akademia Walki, którą pan prowadzi, przetrwała pandemię?
Paweł Skrzecz, medalista olimpijski w boksie: [/b]
Na początku było strasznie. Nasz klub nie działał w ogóle. Niektórzy byli chętni, chcieli trenować, ale był zakaz, nie mogliśmy organizować żadnych treningów. Dostaliśmy po głowie. Nie mogliśmy porozumieć się ze spółdzielnią, nie chcieli wstrzymać naszego czynszu. Niedługo ma się to zmienić. A jak płacić, kiedy zostaliśmy odcięci od pracy? Pomogły nam pieniądze z tarczy antykryzysowej, ale zarobek i tak był zerowy.
Ludzie powoli wracają do zajęć?
Tak, ale nie wszyscy. Idzie to bardzo opornie. Niektórzy przed pandemią byli zaawansowanymi zawodnikami, ale nie spieszą się z powrotem. Mają rodziny, małe dzieci i boją się. Tym bardziej, że przemiał u nas jest duży. Na początku mieliśmy grupy po dwie-trzy osoby, teraz mamy po kilkanaście. Nie jest to jeszcze stuprocentowe obłożenie. Wydaje nam się, że sytuacja wróci do normalności dopiero po wakacjach. O ile wtedy koronawirus znowu nie uderzy.
Mocno brakowało panu boksu?
Zdążyliśmy w domu zrobić porządki, które czekały latami. Zwolniło się dużo miejsca w garderobach i garażu. Teraz jest pusty, a wcześniej nie było jak się w nim ruszyć. Było dużo ruchu w domu, ale żyjemy z synem zajęciami na sali. Ona jest naszą odskocznią i okazją do wysiłku. Gdy mamy zawodnika albo grupę, nie ma możliwości, żeby stać w miejscu. Wtedy non stop w ruchu. Bardzo mi tego brakowało.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): zobacz najlepsze akcje z gali EFM 3!
Po wycięciu wyrostka może pan już wrócić do uprawiania sportu?
Tak, wracam do pełni sił, ale lekarz kazał mi się nadal oszczędzać. Na samym początku byłem leczony antybiotykami, ale miesiąc temu dostałem następnego ataku. Najpierw rano, bolało mnie tak, że chodziłem po ścianach. Potem pojechałem na trening z Zofią Klepacką. Trochę się krzywiłem, nadal bolało, wyjaśniłem jej, że mam problem z wyrostkiem. Od razu zadzwoniła do szpitala wojskowego przy Szaserów w Warszawie. Lekarze nie kazali mi nawet wracać od domu, od razu trafiłem na stół operacyjny.
Minister Łukasz Szumowski pytał o zdrowie?
Nie zawracałem mu głowy. Ma teraz swoje zmartwienia, widzę, jak wygląda w telewizji i jak wyglądał, gdy był u nas na treningach. Zdaję sobie sprawę, jakie ma teraz piekło. Pandemia nadal nie odpuszcza. Rozmawiamy tylko przez telefon. Dawno nie było go u nas w klubie.
Podczas treningów rozmawiacie o polityce?
Łukasz trenuje u Tomka Kosteckiego. Przed każdym treningiem przychodzi do mnie na salę. Przywitać się, krótko porozmawiać o boksie. Ale nie ruszamy polityki. Nie chcę wchodzić na jego podwórko.
Jakim bokserem jest minister zdrowia?
To perfekcjonista. W życiu i na ringu. Każdy ruch stara się doprowadzić do perfekcji. Zawsze intensywnie pracuje nad techniką. U niego nie ma półśrodków. Jak coś robi to na sto procent.
Szumowski ma swojego bokserskiego idola?
Tak. Pawła Skrzecza!
A pan jest na bieżąco z polityką?
Z politykami jest tak, że jak potrzeba to uchylą nieba, a kiedy nic nie potrzebują, to nawet telefonu nie odbiorą. Mam swojego jednego ulubionego polityka i człowieka, na którego zawsze mogę liczyć.
Kogo?
Jerzego Wenderlicha, byłego posła i wicemarszałka sejmu [z ramienia SLD - przyp. red.]. Nigdy się na nim nie zawiodłem. Wiem, że choćbym zadzwonił do niego po północy, to odbierze i zawsze pomoże.
A lewica ostatnio na deskach.
W to wcale nie wnikam. Mówię o Wenderlichu jako człowieku.
Był pan na wyborach?
Tak. I na drugą turę też idę. To mój obywatelski obowiązek.
-----
Paweł Skrzecz to legenda polskiego boksu. Na igrzyskach olimpijskich w Moskwie w 1980 roku zdobył srebrny medal w kategorii półciężkiej. Dwa lata później został wicemistrzem świata. Zdobył także srebrny i brązowy medal mistrzostw Europy. Po karierze został trenerem i założył Akademię Walki w Warszawie. W 2005 roku startował do senatu z list Polskiej Partii Narodowej, a w 2015 roku był w honorowym komitecie poparcia Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich.
Koronawirus znów uderza w Czechy. Zakażeni piłkarze w MFK Karvina
Polski Związek Kolarski świętuje stulecie. Nietypowy debiut minister sportu