Podczas igrzysk w Paryżu David Pina osiągnął największy sukces w karierze. Reprezentant Republiki Zielonego Przylądka wywalczył pierwszy medal dla tego kraju w historii. Sięgnął po brąz w boksie. Został bohaterem narodowym.
Jednak sukces nie poszedł w parze z pieniędzmi. Zawodnik liczył, że osiągnięcie tak wielkiego sukcesu sprawi, że jego życie się zmieni. Liczył na wielkie gratyfikacje finansowe. Zamiast tego dostał od rządu jedynie 5 tysięcy dolarów.
Bokser nie krył rozczarowania. - Szczerze mówiąc, oczekiwałem, że moje życie zmieni się na lepsze, gdy zdobędę pierwszy medal olimpijski dla mojego kraju. Byłem rozczarowany. 5 tysięcy dolarów to nic w porównaniu do tego, co osiągnąłem - powiedział Pina, którego cytuje serwis dtudo1pouco.cv.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
- Niestety, mój kraj nie ma planów związanych ze sportem. Nie gwarantuje on lepszej przyszłości dla sportowców i życia po karierze - dodał.
Zawodnik wyjaśnił, że nagrodę przeznaczył na zapłatę czynszu za mieszkanie przez pięć miesięcy w Portugalii, gdzie przygotowywał się do igrzysk.
Gdyby Pina zdobył złoty medal, dostałby 15 tys. dolarów. Srebrny medal wyceniono na 9 tys. dolarów. - Jesteśmy biednym krajem i rząd nie może dać więcej. Władze zrobiły sobie ze mną zdjęcia, byli zadowoleni z tego, co zrobiłem. To wszystko, co mogli zrobić - stwierdził.
Pina zastanawia się teraz nad swoją przeszłością. - Mam propozycje od sponsorów, ale zobaczę, jak się sprawy potoczą. Jeśli nie będzie poprawy, to rzucę boks i zacznę pracować. Zdobyłem pierwszy medal olimpijski w historii mojego kraju i otrzymałem tak niewielką kwotę. Jeśli moje życie w boksie się nie odmieni, to będę musiał zrezygnować - zakończył.