W piątym dniu rywalizacji na pięściarskich arenach po raz pierwszy na ring wyszła Elżbieta Wójcik. Polkę, startującą w najcięższej kategorii wagowej wśród pań, czekało trudne wyzwanie, bowiem już w 1/8 finału przyszło jej się zmierzyć z Irlandką Aoife O'Rourke.
Polka nie była faworytką tej konfrontacji. Irlandka uznawana była za główną kandydatkę do złotego medalu. Wójcik wcześniej przegrała z nią cztery walki. Wójcik ambitnie ruszyła do ataków, ale po pierwszej rundzie przegrywała u trzech sędziów. U dwóch był punktowy remis.
Pojedynek swojej podopiecznej mocno przeżywał trener Tomasz Dylak, który motywował Wójcik. Trzeba przyznać, że robił to w osobliwy sposób i w słowach, które nie nadają się do cytowania.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Szalony mecz Polek z Chinkami. "Ta hala eksplodowała kilka razy"
"Całe życie trenowałaś po to, żeby teraz k**** r***********" - krzyczał. To pomogło, bo w kolejnych rundach to Wójcik była stroną dominującą i pokonała O'Rourke.
Ostatecznie o wyniku zadecydowali sędziowie, którzy uznali, że lepsza w całym pojedynku okazała się Elżbieta Wójcik, w stosunku 3:2. To jedna z największych niespodzianek 5. dnia na bokserskich ringach w Paryżu.
Elżbieta Wójcik w ćwierćfinale zmierzy się z Atheyną Bibeich Bylon z Panamy (nr 7 światowego rankingu). Ten pojedynek zaplanowano na niedzielę, 4 sierpnia. Przypomnijmy, że zwyciężczyni tego starcia będzie już pewna medalu olimpijskiego.
Czytaj także:
Paryż 2024. Ogromna sensacja z Polką w roli głównej
O dwie walki od medalu. Polka: Zrobię to